Siedzę sobie, medytowanko uskuteczniam i słyszę miałknięcie, myślę, znów mam halucynacje, ale coś mi nie pasuje, bo dopiero kilka minut się gapię w ścianę, za krótko na takie jazdy.

Chwila mija i to samo, krótkie miał, siedzę twardo, armia Mary atakuje - pomyślałem, ale tak mnie ciekawość dopadła, że zacząłem się dosłownie męczyć, a miałczenie dochodziło z kuchni i powtarzało się dość regularnie, może faktycznie jakiś kotek przez okno dachowe się władował, lepiej pójdę sprawdzę


To były niedomknięte drzwi i delikatny przeciąg xD

Muszę pamiętać zeby jutro trochę smaru z pracy przywieźć, bo sprej do łańcuchów mnie w balona robi

Komentarze (0)

Zaloguj się aby komentować