Serdecznie witam i przychodzę do Was z propozycją filmową na najbliższy weekend, a mianowicie "Diabłem wcielonym" w reżyserii Antonio Camposa, który możecie obczaić na Netflixie.
Jeśli lubicie typowo amerykańskie filmy - z surowym i brutalnym klimatem - to trafiliście pod właściwy adres. Produkcja Camposa to wyrwana żywcem opowieść, gdzie zło zjada swój własny ogon. Autentycznie! Film, gdzie jakiekolwiek postępowania etyczne stają pod znakiem zapytania. Gdzie trup ściela się gęsto. Cieszy mnie, jednak to, że brutalność ta nie jest bezsensownym rozlewem przemocy, a rzeczywistym pokazem tego czym jest zło.
"Diabeł wcielony" opowiada historie żołnierza Willarda, który wrócił z wojny i postanawia odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Zakłada rodzinę oraz zaczyna coraz bardziej oddawać się wierze. Później narodzi mu się syn Arvin (grany przez świetnego Toma Hollanda, tak tego co gra Spidermana). Arvin będzie musiał skonfrontować się z otaczającymi go ludźmi - mordercami, fanatykami religijnymi, czyli tak naprawdę wszechobecnym złem. Czy da się je pokonać? Odpowiedź niejednoznaczna, bo film zadaje kolejne pytania.
Od strony aktorskiej to majstersztyk, bo praktycznie każda osoba, która pojawia się na ekranie po prostu daje z siebie wszystko. Wspomniany przed chwilą Tom Holland, Bill Skarsgård (ten co grał klauna w "To"), Robert Pattinson (uwierzcie mi wyrobił się po nędznym filmie "Zmierzch", a na dodatek zagrał chyba najlepiej), no i Harry Melling (zagrał w "Harrym Potterze"). Obsada sporo i po prostu cieszy, że każdy dał z siebie wszystko.
Co więcej powiedzieć? "Diabeł wcielony" to solidne kino zahaczające o gatunkowe thrillery czy ociekające krwią i brudem małe wiejskie miasteczka. Polecam serdecznie, jedna z ciekawszych pozycji filmowych na Netflixie.
