Rozumiem obawy o braki dostaw energii przy samym OZE dlatego podnoszony jest temat reaktorów jądrowych, ale czy nie warto byłoby się jednocześnie zastanowić na systemem zarządzania energią? Ile tej energii marnujemy, a ile pożytkujemy?
Myślę, że jakby rzeczywiście zainteresować ludzi bardziej ergonomicznym i oszczędnym zarządzaniem energią i wprowadzić rozwiązania, które by w tym pomagały, to nagle okazałoby się, że nie potrzebujemy aż tak wiele tych reaktorów jądrowych.
Jedyny problem to mentalność.