**Pseudo motywacyjny wpis o tym, że warto robić swoje i się nie przejmować. **
Cześć. Stwierdziłem, że pora coś napisać po dłuższym czasie. Na szczęście zostałem natchniony wpisem z hejto.
Od 10 lat zarabiam na Czeskiej Republice i chcę wam o tym opowiedzieć. Nie będzie to wpis w stylu "nie poddawaj się, a nigdy nie przegrasz". Nie. To historia nieplanowanego zdobycia umiejętności, bez żadnej wyniosłem motywacji. To jedziemy.
Wychowałem się ok 20 km od granicy z Czechami. Szukałem pracy po maturze i tak się złożyło, że dostałem ją w Czechach. Mieszkanie normalnie w Polsce, bo miałem niedaleko do pracy.
Prosta praca fizyczna, nikt nie wymagał ode mnie nauki języka czeskiego. No ale ja lubię mówić w innych językach i mi się spodobał, więc stwierdziłem, że będę się starał nauczyć z nimi dogadywać jak najlepiej.
O swoim zamiarze poinformowałem rodzinę i znajomych, tak jako wzmiankę przy luźnej rozmowie. Było mnóstwo pytań i stwierdzeń: "ale dlaczego czeskiego a nie innego języka? A co ci to da? Nikt od ciebie tego nie wymaga, więc po co?".
Ja, niezrażony, opowiadałem, że chce się nauczyć tak po prostu. Bo mnie to ciekawi (co też wywołało poruszenie, że można się czegoś uczyć ot tak). Pracowałem tam 3.5 roku i to była moja ostatnia praca fizyczna. Przez kolejne 6.5 roku każda moja praca była ze względu na czeski. Mała konkurencja na rynku pracy, duże zapotrzebowanie, większy hajs.
Pracowałem już jako obsługa klienta, sprzedaż, pseudo project manager. Zawsze to były ciekawe epizody.
I właśnie ostatnio mnie naszła refleksja, że gdybym posłuchał ludzi, albo kierował się tylko czystą logiką i odpuścił naukę tego języka, to byłbym dużo mniej wart na rynku pracy. Nikt, włącznie ze mną by wtedy nie uwierzył że tak to się odpłaci.
Więc jak macie na coś ochotę, zrobić coś dla siebie tylko dla samej satysfakcji. Zróbcie to. Szczególnie, jeżeli po tym wyjdziecie z jakąś wartością dodaną, jakąś umiejętnością, nieważne jak bardzo wydawałaby się nieprzydatna. Możecie tylko zyskać.
Nie mówię już o tym, że lubię jeździć do Czech prywatnie. A te pepiki duuuzo lepiej podchodzą do Polaków, którzy starają się mówić w ich języku. Mocno to doceniają.
To tyle ode mnie mordki. Korzystając okazji pozdrawiam wszystkich, z którymi moja droga na hejto się zbiegła!
