Problem progresywnego intelektualizmu


Od jakiegoś czasu lubię stosować pewien podział na lewicę klasyczną skoncentrowaną na kwestiach nierówności ekonomicznych i walki klas i lewice progresywną, współczesną która jest bardziej zainteresowania badaniem różnych form opresji w społeczeństwie. Nie jest to jakiś ścisły podział, a raczej bardziej ogólny, ale mimo wszystko przydatny przy tworzeniu pewnych podstawowych założeń dla tego typu rozważaniach które nie wymagają bardziej szczegółowych analiz.


W dzisiejszych czasach środowiska akademickie na zachodzie wydają się zdominowane właśnie przez progresywistów. Zresztą statystyki mówią wyraźnie, że młodzi ludzie o wyższym wykształceniu zwykle wykazują bardziej lewicowe poglądy niż ich rówieśnicy którzy nie poszli się uczyć na uniwersytetach. Przez to też prawica jest zdania, że dokonywana jest tam zwyczajna indoktrynacja studentów. Nie będzie raczej zdziwieniem jeśli powiem, że wielu filozofów czy socjologów także sympatyzuje raczej z ideami progresywnymi jednocześnie będąc sceptycznie nastawiona do Marksa od czasu zawodu nad projektem stworzenia Związku Radzieckiego.


Oczywiście ten stan rzeczy ma pewien wpływ na to na jakich tematach skupia się dzisiejsza elita intelektualna. Bardziej uniwersalne pytania o sens życia, naturę świata i człowieka które mogły zastanawiać wcześniejszych filozofów nie tylko musiały zejść na dalszy plan, ale również zostały obwołane jako opresyjne. W końcu uznanie jakieś formy prawdy na temat tego jak wygląda świat lub jakie jest przeznaczenie ludzkiej egzystencji może być wykorzystane jako narzędzie panowania więc należy tego unikać. Rozpoczęto więc projekt wielkiej walki z wielkimi narracjami w imię odideologizowania świata.


Cała więc rzesza intelektualistów całkowicie poświęciła się na odkrywaniu rasizmu i seksizmu w języku, klasycznych lekturach, biblijnych historiach, a nawet matematyce. To nie jest bynajmniej żart. Tezy, że matematyka (przynajmniej w obecnej formie) może być rasistowska naprawdę się pojawiają. Ktoś oczywiście mógłby wysunąć zarzut, że opresja jak i dawanie przywilejów przynajmniej konkretnym jednostkom może być społecznie korzystne. To w końcu dobrze gdy działać społeczny jest nagradzany za swoją pracę, a przestępca skazywany na pobyt w więzieniu. Lewica może jednak odpowiedzieć na ten zarzut w dwojaki sposób.


W takich przypadkach lewicowiec albo zarzuci, że dana jednostka popełniła przestępstwo z powodu złego środowiska próbując zmniejszyć znaczenie osobistej odpowiedzialności, albo uzna, że same normy społeczne potępiające dany czyn i pochwalający inny są opresyjne, a więc i złe. W ten sposób krytykuje się każdego kto osiągnął pewną wysoką pozycje w społeczeństwie, a jednocześnie usprawiedliwia się występki dokonywane przez przedstawicieli różnych mniejszości. Nic więc dziwnego, że później cała masa młodych dzieciaków po uniwersytetach która przesiąknęła tą narracją krzyczy coś o konieczności likwidacji policji i zakazywaniu klasycznych lektur szkolnych, oraz wzywa do klękania przed murzynami by przepraszać za swój biały przywilej.


To oczywiście nie jedyny problem bo progresywiści zapędzili się w tym wszystkim tak daleko, że czasami sami stają się opresyjni tyle, że wobec większości. Usprawiedliwiają tym samym pozytywną dyskryminacje albo chcą tworzyć przestrzenie inkluzywne dla mniejszości by mogły się czuć bezpieczne. Jak to opisał filozof, a zarazem komunista Slavoj Žižek:


Według „nowego porządku wrażliwości” dopuszczalne są wszelkie orientacje seksualne oprócz jednej – białych cispłciowych mężczyzn, którzy mają czuć się winni z powodu tego, kim są, oraz tego, że „wygodnie im we własnej skórze”. Natomiast wszystkim innym (w tym ciskobietom) wolno teraz być tym, kim czują, że są.


#polityka #neuropa #4konserwy #filozofia #socjologia #bekazlewactwa

992449ac-14df-4a9b-b059-1ed0774f2189

Komentarze (2)

jonas

Problemem progresywnego intelektualizmu - oprócz typowego dlań oderwania od rzeczywistości na rzecz abstrakcyjnego gmerania palcem w metafizycznym anusie - jest ślepe importowanie i rozciąganie problemów z jednego kraju czy kultury na inne, niezależnie od konktekstu czy historycznego tła. Zajmowanie się rasizmem w Polsce czy szerzej Europie Środkowo-Wschodniej może budzić co najwyżej lekceważące prychnięcie, bo ten rejon nie dźwiga brzemienia kolonializmu ani nie ma kolorowych mniejszości, które mógłby prześladować, dyskryminować i eksterminować jak Belgowie w Kongo, Francuzi w Algierii albo Brytyjczycy w Indiach.

Al-3_x

@jonas Polska akurat sama była pół kolonią i doświadczyła prześladowań na tle narodowościowym. Jean-Jacques Dessalines, pierwszy prezydent Haiti nazwał Polaków białymi Murzynami Europy.

Zaloguj się aby komentować