Postanowiłem ostatnio, by robić na mieście zdjęcia tak, jak robił to Henri Cartier-Bresson. Mam oczywiście świadomość, że nigdy nie zbliżę się nawet do poziomu mistrza, ale traktuję to jak pewne ćwiczenie fotograficzne, bo uczę się dopiero fotografii analogowej. Korzystam w tym celu z aparatu Zorkij 4. Bresson używał oczywiście Leici, na którą oczywiście mnie nie stać. Rosjanie przy tworzeniu Zorkiego mocno inspirowali się jenak Leicą, niektórzy uważają, że ją skopiowali. Tak więc biorę radziecką Leicę i ustawiam jeden czas naświetlania - w zależności od pogody i zastosowanego filmu jest to 125, 250 albo 500. Przed zrobieniem zdjęcia nie zmieniam już czasu a reguluję tylko wartość przysłony, Henri tak podobno robił. Jeśli idzie o kompozycję, to wybieram interesującą scenę i czekam na "aktora". I tutaj pojawiają się schody, bo mistrz robił zdjęcie w "decydującym momencie", a niezwykle trudno jest taki złapać. No i chyba w tym cała sztuka, ale też świetna zabawa.
Postanowiłem teraz, by do tej metody wykorzystywać swoją Exę, bo ma wizjer z góry - kominek, dzięki czemu ludzie na ulicy nie zdają sobie sprawy z tego, że robisz zdjęcie i zachowują się normalnie. Czekam zatem ladnej pogody i ruszam w miasto!
#fotografia #fotografiaanalogowa #tworczoscwlasna #hobby
