@NrmvY Nie wiem, jak u ciebie, ale u mnie planeta jak najbardziej płonie - letnie upały są coraz gorsze, zimą prawie nie ma śniegu, a jezioro, na którym co roku zimą się bawiłem, już od lat nie zamarza. A kiedy wspominam opowieści babci i dziadka o tym, jakie kiedyś tu były zimy i lata - to mam wrażenie, że mieszkam prawie w innej strefie klimatycznej.
Jak chcesz dalej bezrefleksyjnie ogrzewać planetę, to proszę bardzo - ale zwracasz mi wszelkie koszty za instalację, serwisowanie, i eksploatację klimatyzacji, pomniejszone o to, co zaoszczędzę zimą na ogrzewaniu. Odpowiadasz również finansowo, jeśli wichura (których kiedyś u nas nie było) np. zerwie mi dach, zwracasz mi też kasę, którą wydam w związku z droższą (przez suszę) żywnością. Bo to są moje realne koszty - a nie wydumane problemy z kotem sąsiadów.