Podział góra-dół, który zastępuje podział lewica-prawica, pozwala zrozumieć czemu afery nic nie zmieniają, a Zandberg i Mentzen rywalizują o ten sam elektorat:


___


Żeby to, co się dzieje w polskiej polityce złapać i zrozumieć, trzeba porzucić tradycyjny podział prawica-lewica i spojrzeć na świat poprzez spór góra-dół. Wtedy wiele rzeczy będzie jaśniejszych.


Widać to na przykład w przepływach elektoratu pomiędzy Mentzenem i Zandbergiem, co wydaje się absurdalne i nielogiczne. Tymczasem w polityce zorganizowanej wokół sporu góra-dół - a ten mechanizm napędza Stany Zjednoczone i coraz więcej państw Europy - Mentzen stoi tuż koło Zandberga. Obaj mówią w podobny sposób o zasadniczym współczesnym konflikcie politycznym.


Donald Trump to wykorzystał, określił, kto w USA jest establishmentem, a kto ludem, po czym stanął po stronie ludu. W Ameryce establishmentem nie są inni miliarderzy, nie jest Amazon czy Facebook, jest nim Nowy Jork, telewizja CNN, gender i agenda lewicowa, która kładła nacisk na równość płci i preferencji seksualnych, a nie na równość szans awansu społecznego i kariery. W Polsce pod wieloma względami jest bardzo podobnie jak w Stanach.


U nas kto jest establishmentem?


To też każdy pytany wie: Warszawa, Kraków, TVN, agenda lewicowa, duże portale, ale również obie główne partie, które tworzą polaryzację od 20 lat. Tak długo na przemian rządzili, że zostali w nich sami ministrowie, wiceministrowie, premierzy, prezesi, członkowie zarządów i rad nadzorczych. Obie te partie w dość szerokim odbiorze reprezentują górę, a nie dół, zwłaszcza w opinii młodych wyborców z grupy 18-39 lat. Do drugiej tury co prawda nadal wchodzą kandydaci duopolu PiS i PO, ale z najniższym łącznym wynikiem w historii. I to też jest objaw wchodzenia naszej polityki w mechanizm nowej polaryzacji góra-dół, co będzie tym bardziej przemożne, że tę zamianę napędza mocny wicher światowy.


Można znaleźć sporo rozsądnych wyjaśnień, skąd się taka zmiana na całym świecie bierze, jakie są jej wspólne przyczyny w krajach bardzo różnych, ale główna diagnoza brzmi: nierówności.


Buzuje pod pokrywką. Ludzie, którzy w latach 90. awansowali, pozajmowali stanowiska, zrobili kariery, wchodzą teraz w wiek emerytalny. I trwa naturalny proces sukcesji. Tyle że ta sukcesja nie odbywa się na zasadach rynkowych, wolnych, mówię teraz nie tylko o skali warszawskiej, ale powiatowego szpitala, gdzie ordynator przekazuje władzę następcom. Sukcesja po pokoleniu lat 90. odbywa się na zasadach takich, w jakich czujemy się w Polsce najlepiej: po znajomości, po relacjach rodzinnych plus różne dziwne układy. Wkurzenie z tego powodu jest podskórnym stanem chorobowym, który rozchodzi się szeroko po całej Polsce. Widać liczne symptomy. Ludzie zderzają się z barierami. Kilka procesów zachodzi równocześnie, one się wzmacniają, razem tworzą coraz większe ciśnienie.


Jeżeli w Polsce istnieje polityk, który mógłby być wzorcem establishmentu, to jest nim Rafał Trzaskowski. On stanowi establishment nawet w samej Platformie. Do tego to całe zakochanie mediów w nim, koledzy celebryci, prezydent największego i najbogatszego miasta, cztery języki. Podkreślanie tego, mówienie o sobie, pisanie o sobie. Z tego punktu widzenia on się idealnie wpisuje w stereotyp. Więc gdy patrzymy na politykę poprzez spór góra-dół, to Rafał Trzaskowski jest absolutnie najgorszym możliwym kandydatem, żeby w tej walce góry z dołem albo dołu z górą wygrać. Bo jeśli ciśnienie jest odpowiednio duże, to nigdy nie wygra góra z dołem, ludu jest po prostu dużo więcej, dopóki każdy z nas ma równy głos, to matematycznie dół będzie miał przewagę.


Strona liberalna cały czas bardzo liczy, że ujawnianie kolejnych brzydkich afer i aferek otworzy ludziom oczy. Alfons Nawrocki i tak dalej. Kampania w USA i tak samo w Polsce pokazuje, że w polityce, gdy wejdzie ona w tryb sporu góra-dół, przestaje być ważne, czy kandydat jest dobry czy zły.


#polityka

Komentarze (2)