Po 23 lat już nie miałem problemu z kobietami. Zrobiłem w życiu co miałem zrobić, jakąś karierę i potem regularnie co weekend jakieś dziewczyny poznawałem. Problem zawsze zachodzi jak wchodzę z dziewczyną w WSPÓŁCZESNY ZWIĄZEK.
Moje związkowe obserwacje:
-
Kobiety zawsze porównują się do swoich koleżanek. Jeśli jej psiapsiółka coś zrobiła to ona tez to musi zrobić.
-
Im bardziej z Bombom zaczniesz związek tym potem, każda rzecz, którą robisz potem musi przerastać tą rzecz, bo słyszysz, że innaczej, Już się tak o mnie nie starasz jak kiedyś.
-
Porównywany jesteś do najlepszych postów i nierealistycznych standardów z Social Media (mają jakieś fajne zdjęcie z wypadu) nie jest ważne, że wiesz, że ten koleś nerkę sprzedał na czarnym rynku ale o czemu MY TEGO NIE ZROBILIŚMY.
-
Kobiety kłamią. "SWOIM KOLEŻANKĄ" - Większość kobiet według mnie koloryzuje swojego faceta, że ma świetną pracę dużo zarabia i ogólnie to pracuje tylko 4 godziny w weekendy. Byłem tego wielokrotnie świadkiem gdzie wiedziałem, że koleś tyra po 14 godzin. Ale był gloryfikowany jakby to własciwie mógł robić jeszcze 24. Wzajemnie się nakręcają, by potem o tym opowiedzieć jej facetowi żeby poczuł się nieadekwatnie.
Finalnie nigdy nie byłem monogamistą. Generalnie szukałem zawsze czegoś stałego, może przec społeczeństwo, może po prostu ustatkowanie się. Ale jak próbuję to dochodzę za każdym razem do jednego wniosku.
Że Sok nie jest warty wyciskania. Może w moim wypadku. Dla mnie zawsze łatwiejsze jest zostawienia tego tak po miesiącu i ruszenie dalej.
#zwiazki / #gownowpis
