Pierwszy własny winylek, może nie ostatni :]
Mam do tej płyty spory sentyment, pierwsza której słuchałem na discmanie w dwutysięcznym roku
#justboomerthings #myslovitz #muzyka
d3de5c80-8f7b-459e-9c46-1773d7cf43e1
radidadi

najlepiej brzmiała w 128kbs

katarzyna-bluesky

Najlepiej bawiłam się na ich koncertach. Cała płyta super! Dla mnie "Nienawiść" - nigdy nie poddasz się.

Rudolf

@Odczuwam_Dysonans świetna pozycja, ja mam sentyment do Korova Milky Bar, towarzyszył mi w najpodlejszej chwili mojego życia i chyba dzięki temu przeszło jakoś łatwiej

https://www.youtube.com/watch?v=EqU6sJWrMlQ

Odczuwam_Dysonans

@katarzyna-bluesky @Rudolf pamiętam, jak po latach i wielu ciężkich chwilach wróciłem do miłości w czasach popkultury, a nie słuchałem go wtedy pewnie ponad dekadę. I uderzyło mnie jaką depresyjną historią nieszczęśliwej miłości jest ten album, ale też jaki dobry jest po prostu. I jak wpisuje się w ten okres przełomu wieków. I to też pewnie było już bardziej 10 niż 5 lat temu, nie jest chyba tak źle jak wtedy, no ale do płyty wracam regularnie. Jak teraz usłyszałem w radiu że jest winylowa reedycja i jak sprawdziłem że za 6 dych, to wziąłem choćby po to żeby postawić na półce ale mamy w domu gramofon, bo rodzice mają swoją kolekcję starych płyt, więc może w któryś wolny wieczór zrobię sobie taki rytuał odsłuchu z wosku :D.

Akurat Korova jakoś mnie już ominęła jak wychodziła, być może poza zamiłowaniem do ostrzejszych brzmień, po prostu przez zalew mp3 na płytach. Oczywiście znałem single, być może nawet któryś zgrałem z radia ale całość jako kompletną płytę też przesłuchałem dopiero po latach - ale to również bardzo dobra pozycja. Ogólnie Myslovitz było spoko. Jakiś czas temu odpaliłem mapy Google, najstarsze zdjęcia Mysłowic są chyba z 2009, i tak przeglądałem słuchając "chłopców"


@radidadi haha, na pewno miało to klimat, ale jako ciekawostkę powiem że najstarsze ripowane płyty na dysku mam gdzieś z 2001r, w VBR, i nie schodzą poniżej 160kbps a CBR gdzieś od 192 już było całkiem OK. No ale akurat tej płyty nie zripowałem, mam Toxicity na pewno z tego okresu. Ale 128 długo było standardem i masę mp3 na pewno mam w takiej jakości. Na sprzęt na jakim wtedy się słuchało było wystarczające, jedynie na słuchawkach była wyraźna różnica między cd a "szeleszczącą" mp3.

Były czasy.

Mikry_Mike

@Rudolf uh, Korova Mleczny Bar jest cholernie ciekawy. A wersja doomer jest mistrzostwem.

katarzyna-bluesky

@Odczuwam_Dysonans poza nimi co jeszcze?

Odczuwam_Dysonans

@katarzyna-bluesky w sensie czego wtedy, na tym discmanie, słuchałem?

katarzyna-bluesky

@Odczuwam_Dysonans Tak:) Powspominajmy dobrą muzykę.

Odczuwam_Dysonans

@katarzyna-bluesky no to generalnie ja zawsze słuchałem różnych gatunków i tak w tymże discmanie latał na początku głównie Eminem - Marshall Mathers LP, moja ulubiona płyta Ema, oraz Slayer - Diabolus in musica. Resztę wtedy jeszcze się nosiło na kasetach, jakieś pierwsze polskie rapsy o których było głośno (Księga tajemnicza. Prolog, Skandal, Nastukafszy) itp. Ale również na tym discmanie, chwilę później, katowałem Limp Bizkit - Chocolate Starfish and the Hot Dog Flavoured Water. No i, przede wszystkim, Toxicity od System of a Down. Toxicity było dla mnie małą rewolucją. Chyba na szczęście kompa miałem w piwnicy a nie u siebie w pokoju, toteż jak już mama odgoniła mnie od niego wieczorem to w pokoju zostawałem z czasopismami, książkami i muzyką. I tak przez jakąś chwilę potrafiłem Toxicity przesłuchiwać co wieczór to była rewelacja, niesamowite brzmienie, strasznie się z przyjacielem jaraliśmy.

Jeszcze wracając do tematu Myslovitz, to jest to o tyle zabawne że rodzice poszli na giełdę i poprosili o jakieś modne CD dla syna i córki. I tak typ doradził im dla mnie, niespełna dziesięcioletniego, Miłość w czasach popkultury, a dla starszej siostry ...Baby one more time Britney Spears, płyta miała nawet teledyski do odpalenia na kompie. I niby obciach, ale uważam że to był dobry pop.

Później temu samemu przyjacielowi pożyczyłem tegoż discmana na wyjazd z sekcji strzeleckiej na której trenowaliśmy, no i wracając pociągiem nieopacznie położył torbę pod siedzeniami, w miejscu gdzie robiło się bardzo gorąco. Czekolada w bagażu roztopiła się i zalała mój odtwarzacz. Kumpel wiedział że prędzej ja go ogarnę, więc w takim stanie mi go oddał, a ja, będąc małym małolatem nieobytym z takim zaawansowanym sprzętem, urwałem tasiemkę otwierając go. Ech, jak mi było żal. Ale od ziomka nie chciałem kasy, bo to był porządny gość z bardzo biednej rodziny, a ja jakoś to przeżyłem.

Z polskim rockiem i punkiem miałem też cośtam do czynienia, ale to już bardziej za czasów mp3 i później internetów. Pamiętam też np nocne audycje w radiu Bis, szczególnie mocne nocne gdzie leciał właśnie rock i metal. No ale to już historie na inne opowiastki, może kiedyś napiszę coś więcej z resztą możliwe że pominąłem coś z tego okołodiscmanowego okresu, na pewno, chociaż też płyty tanie nie były więc nie było tego dużo (np jak siostra dostała na komunię w 1994r. wieżę Sony której z resztą używa do dzisiaj, to przez parę lat mieliśmy chyba tylko płytę McHammera którą dorzucili do sprzętu, bo o piraty było ciężko, a oryginały zaporowo drogie). W XXI wieku to już szybko poszło.

A Ty masz jakieś wyjątkowo wspominane albumy z przełomu wieków?

katarzyna-bluesky

@Odczuwam_Dysonans Pewnie:) Miałam dobrego dilera płyt Faithless, Limp Bizkit, Linkin Park, The Cramberries, The Corrs, The Chemical Brothers, Guano Apes, HIM:

https://www.youtube.com/watch?v=q0xFztPoziU

W tym Enigma, Anniei Lennox, E.L.O. (jeszcze z kaset rodziców):

https://www.youtube.com/watch?v=nxz1DuVaRr8

Oczywiście Spice Girls na kasetach.

Odczuwam_Dysonans

@katarzyna-bluesky kurde, widzę że przespałem powiadomienie

Ja miałem dużo płyt przez siostrę, od jej znajomych. Na przykład ojciec jednej z jej kumpeli był co tydzień na giełdzie i przywoził jej zawsze jakąś modną płytę. Ville Vallo pamiętam że wisiał u niej w pokoju, pewnie plakat z Bravo też miała płytę H.I.M. Do dzisiaj Join Me in Death puszczają czasem w Antyradiu, i chociaż tekst jest z perspektywy czasu trochę "cringy", tak ten klimat przełomu wieku pomieszany z nostalgią jest przyjemny dla ucha.

Chociaż z wymienionych zespołów to niekwestionowanym ponadczasowcem pozostaje Hybrid Theory Linkin Parku. Ale to też muzyka która się nie nudzi. Pamiętam jak właśnie od ziomka siostry dostałem parę płyt z empetrójkami. Był 2002r, świeżo wyszło GTA3 na PC, u mnie jako chyba jedynego z klasy działało jako tako. Gierka miała folder do którego można było wrzucać swoją muzykę, i tak wrzucałem na szybko te mp3 na Winampa, jak mi coś wpadło w ucho to wrzucałem cały album do GTA. I tak gram i gram i co chwilę słyszę jakiś banger i w ogóle jak to brzmi, co to jest i okazało się że Hybrid Theory właśnie. Zajawiłem tym dwóch kumpli, potem jeden miał Re:animation oryginała którego od niego przegrałem, no a potem wyszła Meteora którą nabyłem na giełdzie samochodowej. BTW teraz wypuścili kawałek który był już gotowy, ale nie wszedł finalnie na płytę i brzmi rzeczywiście jak Meteora

Ogólnie LP to fenomen, świetna produkcja i w ogóle, produkt swoich czasów czerpiący z nu-metalu lat dziewięćdziesiątych, ale też poczciwe ziomeczki prowadzące fundację pomagającą małolatom. Chester był głosem swojego pokolenia, a jego samobójstwo, powiązane z samobójstwem Chrisa Cornella, określa koniec pewnej ery :|. Pierwsze płyty katowało się w opór.

Faithless czy Cranberries to mi się tak trochę kojarzą z listą 30 ton w sobotę rano, którą nagrywało się na kasetę no i oczywiście z radia. Po latach czasem wracam, szczególnie do niewiernych i też się to dobrze starzeje. A, w sumie Guano Apes też, chociaż nimi to trochę później mnie kumpela jeżdżąca, a jakże, na snowboardzie zaraziła.

Spice Girls to jedna z tych płyt które mieliśmy na CD jak wyszły, w sumie jeszcze przed czasami mojego discmana, jeden z tych nielicznych CeDeków Wannabe dalej sobie czasem puszczam podobnie jak szlagiery Britney, to były fajne czasy kiedy pop był funky.

Chemicy też są super do wspomnianej wyżej koleżanki wpadaliśmy oglądać MTV, Vivę i 4Funa, i z ziomkiem zawsze najbardziej wspominaliśmy teledysk do Believe:

https://youtu.be/7f2wg1pqQDs

Chociaż to już oczywiście bardziej połowa dekady, oczywiście z tego albumu prawdziwym bangerem pozostaje Galvanize

katarzyna-bluesky

@Odczuwam_Dysonans Linkin Park to fenomen! Nie zapomnijmy o Michael Jackson. Na tamte czasy (i do dziś) mega super. A co z hip-hop PL czy rap ogólnie?

Odczuwam_Dysonans

@katarzyna-bluesky no z rapsów to były między innymi w tym samym okresie kasety z PL płytami: Molesta - Skandal, Trzyha - Nastukafszy i Kaliber 44 - Księga tajemnicza. Prolog. I wtedy też tego Eminema katowałem chwilę przed tym jak HH w Polsce trafił do mainstreamu. A potem to już na CDku dorwałem Paktofonikę - Kinematografię no i to zmieniło moje podejście do tego czym rap być może, razem z siostrą i znajomymi zasłuchiwaliśmy się w tych, co by nie mówić, dużo bardziej dojrzałych tekstach, i chłonęliśmy ten klimat. I to że Magik niestety skończył ze sobą będąc u szczytu formy - gdyby nie to, to nie mam wątpliwości że scena w dwutysięcznych wyglądałaby inaczej. No, ale m.in PFKa umożliwiła kolejnym składom zaistnienie w radiu, przede wszystkim we wspaniałej Radiostacji - w 2002r. udało się dorwać na abonament Nokię 5510, która miała radio i odtwarzacz utworów, i tak zgrywałem sobie nocami coraz to nowe kawałki :D. Wtedy to było coś, całe pokolenie zajarane rapsami, chociaż też masa osób bardzo "na pokaz". W międzyczasie ciągle przewijał się też amerykański rap, ale dla mnie to przede wszystkim okres parę lat później, jak dorwałem dyskografię Wu-Tanga, bo wtedy już trochę ogarniałem angielski i dosyć mocno wsiąkłem w temat razem z ziomkiem

katarzyna-bluesky

@Odczuwam_Dysonans Tak, Paktofonika. Myślę, że to była ich jedna płyta. Magik by nic nie zmienił gdyby żył.

Zmieniamy się, idziemy dalej. Przynajmniej część z nas. Z Us pamiętam to: https://www.youtube.com/watch?v=fPO76Jlnz6c

Odczuwam_Dysonans

No, ja akurat uważam że by zmienił, ponieważ jego styl i technika były na samym szczycie polskiej sceny. Oczywiście Fokus i Rahim też byli OK, ale to Magik wyciągnął ich do tego poziomu. Gdyby dalej nagrywał, to sądzę że podbijał by poprzeczkę i, być może, uliczny rap w Polsce nie stałby się tym głównym rapowym nurtem. A tak to cóż, nie dotrwał do premiery swojego największego dzieła, będąc tragiczną postacią dla mojego pokolenia i pewnego rodzaju przestrogą. Oczywiście o wielu przedwcześnie zmarłych muzykach można to powiedzieć, ale technicznie do dzisiaj jego teksty się bronią.

Pamiętam Gangsta's Paradise i cały szum związany z Młodymi Gniewnymi, mieliśmy chyba nawet kasetę. Super film, mama z siostrą bardzo lubiły. I też pamiętam sytuację odzwierciedlającą świetnie tamte czasy - mieszkaliśmy jeszcze na starym mieszkaniu w zapuszczonej kamienicy, więc to musiało być przed 1998r, pewnie jakiś 96, 97. Na którymś programie w TV puścili ten kawałek z napisami, ja coś gadałem a mama uciszyła mnie mówiąc że drugiej okazji żeby zrozumiała o co chodzi w tekście może nie być. Dzisiaj po prostu wpisujemy nazwę kawałka w telefon i jest to takie naturalne, a wtedy żeby zdobyć tłumaczenie teksu to trzeba było albo trafić na specjalne wydanie jakiegoś tam programu w TV, albo może liczyć na przedruk w jakimś Bravo czy nie wiem gdzie.

Tak czy siak nieśmiertelny kawałek, i również, niestety, od twórcy którego już z nami nie ma.

Zaloguj się aby komentować