Ostatnio parę znajomych osób złapało covida, a że czułem, że coś mnie bierze i drapie w gardle to cyk, do apteki po testy, grzebię w mózgu, wyciskam co tam wyszło na test i pyk, też covid.
Myślę sobie, o, spoko, nie jest wcale tak źle, parę dni L4 się przyda, odpocznę, nadgonię parę gierek czy książek...
No i jak mnie wczoraj wieczorem pierdolnęło to trzyma do teraz: ból mięśni, ból łba, w nocy taka gorączka i dygotanie, że żona mogła mnie do wanny z ciuchami wrzucić, wsypać proszku i pranie gotowe. Oczywiście brak sił do czegokolwiek, nawet przemieszczanie się z pokoju do sracza to mega wysiłek.
Nie polecam.
#zalesie
