Ojciec, robiąc podobno zgodnie z przepisem, mocno przewędził i przesolił słoninę. Przewędził do tego stopnia że ja, zwolennik zapijania schenkerli ardbegiem i lapsongiem zastanawiałem się co z tym zrobić, aż znowu pojawiła się w domu wołowina na tatar - zaś sobie przypomniałem przezajebisty tatar z restauracji zamku Topacz pod Wrocławiem (kto planuje wizytę w lumina parku polecam obiad przed zwiedzaniem), z dodatkiem wędzonego boczku. Wkroiłem słoninki ile uważałem, pozwoliłem się całości zagrzać do temperatury pokojowej i #kurlajakietodobbbre .
A że sylwester jest to starsza córka dostała przyzwolenie na spróbowanie i 13 latka opierdoliła talerz tatara szybciej niż ja.
#gotujzhejto
