No i mamy kwiecień, wciąż żyję, wciąż AI mnie nie zastąpiło.
Można powiedzieć, że marzec nie był najlepszy pod wieloma względami, jak to mawiają: jak nie urok to sraczka.
Podsumowując:
Treningi bieda - nadgarstek dalej boli, ostroga piętowa wciąż nie wyleczona (choć jest ciut lepiej). Udało mi się zrobić trochę pompek i podciągania. Dałem radę nawet wyskoczyć na dwa biegi. Z powodu tych kontuzji znacznie więcej siedzę w domu i mniej się ruszam, na szczęście mniej też jem. A teraz coś mnie jeszcze wzięło.
Na plus - zauważyłem, że skakanie na skakance sprawia, że nie bolą mnie stopy (ale nie mam pojęcia dlaczego xD) także w końcu udało mi się nauczyć podstawowego, poprawnego boxing skipa. Następne 'sztuczki' typu heel-toe w drodze. Nawet przestałem narzekać na skakankę, bo to że mi słabo szło, to była tylko kwestia poćwiczenia.
Jeśli chodzi o dom to cały czas do przodu, zostało dosłownie kilka ostatnich rzeczy i kosztów, i będzie można się przeprowadzać.
Pewnie jeszcze z miesiąc, może dwa.
Z dodatkowych planów - cały czas rozkminiam gdzie w garażu zrobić sobie siłkę i worek. Widziałem już takie zabawki, wyglądają całkiem nieźle: https://www.ironfly-sport.com/product-page/sk%C5%82adana-klatka-treningowa-half-rack-iron-fly-80x80x2-mm
Mam nadzieję, że się zmieści.
I tak się powoli żyje.
#przemysleniazdupy #dziendobry #podsumowanie


