"Niemieckie marzenie odchodzi w niepamięć" Sprzedaż pojazdów elektrycznych staje się coraz trudniejsza

"Niemieckie marzenie odchodzi w niepamięć" Sprzedaż pojazdów elektrycznych staje się coraz trudniejsza

Forsal
Skupienie się przez decydentów i producentów na pojazdach zasilanych akumulatorowo naraża na szwank najważniejszą branżę w Niemczech, uważa minister niemieckiego transportu Volker Wissing. Nad jego przesłaniem wisi prognoza spadku popytu na pojazdy elektryczne na największym rynku samochodowym w Europie. #motoryzacja #samochodyelektryczne #niemcy

Komentarze (6)

goroncy_kartofel

No i trudno, tak wyglądają złe decyzje biznesowe pod patronatem UE. Niech giną xD

KonioNT

@goroncy_kartofel  ja myślę, że dzieje się tak dlatego że Niemcy przespali początki boomu na elektryki i zamiast zakasać rękawy, naśmiewali się z Chińczyków, którzy dziś zalewają rynek swoją technologią. Silnik elektryczny jakotaki jest świetny, ma małe straty, potężny moment obrotowy i mało ruchomych części które mogłyby ulec zużyciu albo muszą być serwisowane. Problem leży tylko i wyłącznie w zasilaniu - baterie albo ogniwa wodorowe na dzień dzisiejszy. Ja uważam, że raczej prędzej niż później będziemy musieli odejść od paliw kopalnych i żałuję, że trend rozwojowy elektryków nie zaczął się wcześniej. W ostatnich 15 latach zasięgi poszły od 100km do 500km na jednym ładowaniu, nowe technologie baterii na horyzoncie (bateria solid state od 2027r w Toyocie). W tym samym czasie kibicuję też ogniwom wodorowym (silniki spalinowe na wodór traktuję jako ciekawostkę ale bez praktycznego przełożenia ze względu na koszt pompy i nieszczelnosci w zbiornikach a także słabą wydajność silnika spalinowego vs elektryczny). Myślę, że do czasu kiedy nowe ustalenia wejdą w życie, technologia pójdzie znacząco do przodu. Z niecierpliwością czekam też na fuzję nuklearną (mam nadzieję że za mojego życia )

Ponurnik

@KonioNT No ja tam osobiście wolałbym tankować wodór niczym LPG teraz i dalej wesoło warczeć GTI.

A bateryjne auto do mnie wcale nie przemawia. Drogie to jak piorun - 1,5 rocznej wypłaty - no i mimo zalet elektrycznego napędu, to EV są złomem zanim z taśmy produkcyjne zjadą i tyle, bo bateria padnie tak czy siak po ok. 7-10 latach i to bardzo delikatnego traktowania.

A weź sobie depnij... Żywotność jest ważniejszym parametrem od zasięgu.


Nie mniej, trasa wa-wa -> sz-n to ~11 godzin elektrykiem. A miałem pecha, bo i aktualizacja siłą się wgrywać zaczęła na postoju.

Prędkość podróżna, taka jak dla 126p (i tego też mam prywatnie, więc porównanie też mam), ale fiacik z poprzedniej epoki jednak daje większą szansę dojechania do celu.


W skrócie, bateryjne autka są aktualnie gorsze użytkowo niż 126p. A o serwisie, to nawet nie myślę.

KonioNT

@Ponurnik Do odpowiednich zastosowań odpowiednie auta - na auto miejskie nie kupujesz diesla tylko benzyne/hybryde/elektryka. Akurat tak się składa, że wśród moich aut jedno jest elektrykiem (Polestar 2) i do podróży na krótkie i średnie (do 250km w jedną stronę) nadaje się doskonale. Jeśli musiałbym skorzystać z publicznej sieci ładowania - na ładowarce szybkiej 10 do 80% (400km zasięgu) robi się w 15-20 minut więc dramatu też nie ma. ALE! Żeby nie uzyskać plakietki eko oszołoma - mam w posiadaniu 3 autka rocznik 85, 92 i 95 i też lubię sobie nimi polatać tu i ówdzie Elektryk mi odpowiada ze względu na komfort, przyśpieszenie i bardzo niski koszt ładowania (mam ładowarkę przy domu i panele słoneczne). Rocznie zaoszczędzam na paliwie w okolicach 1200 funtów. Ceny elektryków powoli spadają i w zasadzie jako auta nowe niewiele się różnią od aut spalinowych/hybryd w tej samej klasie. Kibicuję postępowi w dziedzinie baterii i ogniw wodorowych, silniki spalinowe i tak odejdą do lamusa (przynajmniej w klasie osobówek)

Ponurnik

@KonioNT Wiesz... Póki nowe, to fajne. Nawet sam chciałem kupić sobie jakiegoś małego e-śmieciucha na prąd, aby go gnębić dziurami i torowiskami po mieście, a w między czasie robić sobie na igłę GTI i 126p.

Więc usiadłem. Policzyłem. I zabrakło.


Wyszło, że muszę wywalić całkiem sporo PLNów na to cudo, jeszcze to opłacać (dotąd jest do przełknięcia), a przed oczami mam wizję kolejnego grubego wydatku (o wartości dzisiejszego, fajnego 200KM GTI w gazie) bo bateria nawet 10 lat nie posłuży, a przy małym ogniwie i pełnym cyklu co 2 dni, to nie wiem, czy 4 lata potrzyma.

Na dokładkę, nawet odsprzedać tego nie idzie (bo nikt tego cudu techniki nie chce używanego), to nijak mi liczby nie wychodzą i tak być nie może.


Ewentualne kombinowanie ogniw z wątpliwych źródeł i spędzenie nad tym miesiąca po godzinach, aby to zło polutować/pokonać utrudniacze fabryczne tak, aby nie było widać na przeglądzie, też jakoś do mnie nie przemawia.


EV kosztuje tak ciężką kasę, że nie może mieć terminu przydatności do użycia.

W między czasie bateria na licie daje absolutną gwarancję wraz z aproksymowanym terminem, że bardzo szybko (mała bateria też szybciej klęknie) będzie wielki i niegustowny przycisk do papieru na kołach, wołający tłustej inwestycji/wymiany.


Ogólnie EV w obecnym wydaniu, to strasznie droga jednorazówka, bez uzasadnienia ekonomicznego.

KonioNT

@Ponurnik ja miałem trochę łatwiej, bo elektryk mi wpadł w ręce w ramach Salary Sacrifice Scheme w mojej firmie, więc mam go trochę na zasadzie leasingu, który obniża mi podstawę podatku w wypłacie. Nie odczuwam za bardzo raty, nic mnie nie interesuje oprócz ładowania a oszczędzam sobie na kosztach paliwa i podatku odprowadzanego królowi za 3 lata będę mógł zmienić na coś innego - moje oko przyciąga Hyundai Ioniq 5 N series - taki mały potworek 680 koni z 100kW baterią, ale nie wykluczam, że może coś innego wezmę jak się jakieś ciekawostki pokażą.

A na weekendy mam do wyboru Mazdę MX5 mk1, Suprę MK4 a w tej chwili pracuję powoli nad rezurekcją Supry mk2 - silnik już przebudowałem od podstaw, teraz będzie czas na budę

Zaloguj się aby komentować