Nie wiem po co ja się wczoraj obudziłem. Wstałem, ryj ogoliłem i łeb umyłem. Wziąłem garnek z żarciem i zostały mi trzy gryzy mielonego, ale słyszę że kot w kuwecie płacze. Lecę i patrzę a tam naszczane przed kuwetą. Znowu łeb w kuwecie a d⁎⁎a za. Tak samo było kilkanaście godzin wcześniej i jeszcze mi ciśnienie nie zeszło więc byłem mocno wkurwiony. Ogarnąłem i zjadłem kotleta. Do 6 rano jeszcze trzy razy się zrzygał, raz w kuwecie i dwa razy przed. Nie wyrobie na ręczniki papierowe. Wyszedłem do #lidl jakoś o 6:30. Idę takie dziwne uczucie w brzuchu po porannej dwójce, coś jakby pustka a ciężkość zarazem. Ledwo wszedłem do sklepu a tu prąd zabrali i "zapraszamy do kasy" C⁎⁎j tam sobie pomyślałem. Na szybko złapałem papier nawilżany, chleb serek topiony i dwa worki żwiru dla kota i do kasy bo już mnie babka prawie pod pachę wzięła aby odprowadzić. Kasuje się i wychodzę za bramkę i sobie przypomniałem o ręczniku papierowym. Szybko wróciłem na sklep i się skasowałem. Niosę te 20 kg na dwie ręce na odpoczynki i się pocę jak świnia. Dobrze, że wziąłem ten ręcznik papierowy to chociaż mordę i łeb można trochę osuszyć. Na 30 metrów przed klatką zabrakło mi pary i sobie siadłem na ławce i ponownie ryj wytarłem. Zastanawiam się skąd we mnie tyle wody jak mało pije. Zebrałem się i dochodzę do klatki. Stawiam jedną siatkę na ziemi i drugi żwirek. Siatka się wy⁎⁎⁎⁎ła, poprawiam, znowu się wy⁎⁎⁎⁎ła. W tym momencie c⁎⁎j mnie strzelił. Zajebałem kopa w siatkę z jednoczesnym "ty k⁎⁎wo j⁎⁎⁎na stój tu" Średnio mądre to było ze względu na 10 kg żwiru w środku. Prądu nadal nie ma więc muszę sobie kluczem otworzyć. Oczywiście klucz do zamka nie chce wejść bo mam jakiś powichrowany dorabiany. Wpycham na siłę i jakoś wszedł i udało się wejść. Plan był aby żwirek dać od razu do piwnicy a że światła brak to musiałem sobie święcić telefonem. Na szczęście miałem naładowany. Żwirek udało się jakoś upchnąć w piwnicy. Idę do domu i od razu pod prysznic bo spocony jak świnia, ale jeszcze siadłem na chwilę na kiblu i sprawdzam ten papier nawilżany. Okazało się, że nie nadaje się do spłukiwania w kiblu i nie jest biodegradowalny, ehh. Dobrze, że mam latarkę na magnes i awaryjną lampkę na stałe w łazience to jest choć trochę światła w łazience. Pod koniec mycia jak rowa myłem nagle skończyła się ciepła woda. K⁎⁎wa jak? Zimnym strumieniem prosto w oko dałem to aż mnie przytkało od różnicy temperatury. Trochę jeszcze na jajka poleciało. Po tym stwierdziłem, że pi⁎⁎⁎⁎lę i stópek nie myję, ale wróciła ciepła woda. Nic tylko się za⁎⁎⁎ać.
#pasta #historia #heheszki #koty
