Nie mieści mi się w głowie, że w europejskim kraju, dążącym do dołączenia do grona najbogatszych państw na świecie, partia rządząca ściga się z partią opozycyjną na najniższą stopę kredytu, który będzie finansowany z publiczynch pieniędzy. I to wszystko przy prawie 20 % inflacji rdr., wojnie tuż za granicą i gospodarkach krajów rozwiniętych próbujących ustać na nogach po szokach podażowych spowodowanych wojną i covidem. To jest taka abstrakcja że w Niemczech, Austrii, krajach skandynawskich, ba! nawet we Francji można prowadzić rzeczową debatę gospodarczą ale w Polsce?! Co to to nie, tu trzeba obiecywać jakieś gruszki na wierzbie, helikoptery z pieniędzmi, kreację bogactwa ab nihilo i zniesienie ubóstwa ustawą.
Ktoś tam musiał spaść na główkę i to z nie byle jakiego jaszczempia. Dwadzieścia pięć lat gospodarki rynkowej, zaciskania pasa, te wszyskie balcerowicze, gilowskie, rostowscy i to wszystko jak krew w piach. Czekam aż ta kretynka z lewicy o dwóch imionach albo Szymon H***wnia wyjdą na scenę i zaproponują kredyty z ujemną RRSO. Chyba się pomodlę dzisiaj do Balcerowicza żeby Zyta Gilowska wstała z grobu i wypłaciła tym geniuszom marketingu po lepie w potylicę, bo nie wytrzymam.
Na zdjęciu ww. jaszczomp. #polityka #finanse #gospodarka
