Nie było mnie tu trochę, ale w sumie co tu pisać: to samo, co zwykle. Dni zapieprzają jeden za drugim, zaraz urlop, wrzesień, kolejny semestr i zaraz zima. Najgorsze, że ta świadomość ulotności tego wszystkiego odbiera mi radość - dla przykładu co mi z wolnego weekendu, skoro zaraz nowy tydzień i powrót do pracy? Chciałbym jak niektórzy potrafić cieszyć się chwilą i nie zastanawiać się co chwila nad tym czy tamtym.
Więcej też spaceruję sobie, obiecałem sobie bowiem, że będę ograniczał czas spędzany przy mediach. A i sam internet obecnie nie zachęca do korzystania z tego, bo ile można czytać obrzucania się wyzwiskami na temat polityki czy innych spraw.
W sumie teraz to zastanawiam się, po co to piszę. Ale niech będzie, może czasem po prostu trzeba gdzieś wyrzucić z siebie.
#przegryw