Nic szczególnego. Tylko dwie małpy patrzące na siebie. Wyjazd na ten wulkan był tuż po pierwszej a nocy. O drugiej skończyliśmy zbierać współtowarzyszy podróży z ich hosteli po drodze i niecałej dwie godziny później byliśmy już na początku jesu ej drogi wjazdowej. Była ona zablokowana przez lokalną mafię przewodników którzy wymusili opłatę i swój udział w wyprawie na szczyt. Po drodze, gdy już rozpoczęliśmy pieszy trekking, kilku innych przewodników oferowało podwózkę motorem na szczyt. Nikt z grupy się nie zdecydował. Z lekkim opóźnieniem dotarliśmy na szczyt. Widoki z góry były warte długiej drogi po bardzo śliskim i sypkim pyle wulkanicznym.
Zapraszam też na film który znajdziecie w pierwszym komentarzu.
