Nawiązując do tego wpisu, przebiegłem 10k w 49 minut. Ostatnie 3 tygodnie, czyli od momentu wrzucenia wpisu nieco się opuściłem w trzymaniu się planu. Trochę przez pracę i życie osobiste, trochę przez ból w okolicy pachwiny - starałem się słuchać swojego ciała i czasami kończyłem trening szybciej, a trochę też przez lenia, bo już mnie zmęczyły te interwały, zwłaszcza jak trening ciężko było zamknąć w dwóch godzinach.
Mimo tego nadal byłem całkiem daleko na zielonym polu, blisko fioletowego, więc ten wskaźnik, tak jak podejrzewałem, trochę przekłamywał moje postępy. Ani przez chwilę w czasie treningu nie czułem że będę gotowy na tempo 4:30 przez 10 km, ale liczyłem że dzisiaj uda mi się pobiec poniżej 48 minut.
W ostatnie dwa miesiące przebiegłem jakieś 240 km i nigdy nawet nie byłem blisko takiego przebiegu, więc jestem trochę rozczarowany dzisiejszym wynikiem, ale spróbuję utrzymać tempo i zrobić w tym roku 1000 km i formę pod maraton w przyszłym.
Na razie dam sobie spokój z planami treningowymi, bo trochę stęskniłem się za 30-60 minutowymi przebieżkami, których zaczęło mi w pewnym momencie brakować. Spróbuję zwiększyć częstotliwość treningów ale zmniejszyć ich czas trwania.
Dokładny wynik wg:
-
#garmin - 10.02 km w 49:12 i 354m wzniosu
-
#strava - 10.01 km w 49:01 i 354m wzniosu
#bieganie
