Największym problemem w randkowaniu z kobietami w XXI wieku jest to, że mylą kobiecość z romantycznością i poczucie humoru z niegrzecznością.
Obrażanie, wyzwiska, złośliwości w ramach żartu jasno wskazują, że poczucie humoru danej osoby (a co za tym idzie inteligencja) są na dość niskim poziomie.
Wczoraj herbata, stwierdziliśmy, że będzie fajnie, dziś się umówiliśmy na kolejne spotkanie dzisiaj, taki dialog ze strony mojej wybranej damy:
- Przygotuj się bo będę jeść czosnek
- Jak mam się przygotować?
- Nie wiem
To nie jest ostrzeżenie. To jest robienie sobie z kogoś żartów.
Ostatnio każdą taką sytuację przekładam na analogiczną sytuację z odwróceniem ról. Szanuję kobiety z którymi się spotykam, myję zęby, dezodorant, perfuma, a jak wiem, że będę śmierdzieć to peeling kawowy, lub płukanie ust kawą/przegryzanie naci pietruszki i tabletka cynku przy wyjściu z domu. Robię to dla siebie, aby nie mieć sobie nic do zarzucenia.
Czy jakbym przyszedł na spotkanie z ostrą wonią czosnku w ustach to zostałbym mile powitany? Nie wiem, choć się domyślam.
Czy ja wymagam tak wiele?
#relacje