Na łamach topwar.ru ukazał się wczoraj artykuł tłumaczący czytelnikom, żeby nie wierzyli w niedawne doniesienia o wysłaniu T-14 Armata na front. Zdaniem redaktora na dzień dzisiejszy program Armata to porażka z następujących powodów:
-
Silnik. Wraz z platformą rozwijano nowy silnik 12TV373CH "Mewa". W roku 2019 poinformowano, że ze względu na wady i niespełnianie postawionych wymagań zakończono finansowanie programu rozwoju tego silnika jako nieperspektywiczny. Podczas parad 9 maja czołgi T-14 są napędzane silnikami znanymi ze znacznie lżejszej rodziny T-72/T-90 czyli silnikami o zbyt małej mocy.
-
Elektronika, sensory, system świadomości. Platforma Armata z założenie miała działać w nowoczesnym sieciowym środowisku walki, z pełną informacją o wrogu wykrytym na ziemi i w powietrzu. Dodatkowo od początku zakładano, że część wozów będzie działać autonomicznie bez załogi. Z tego powodu cała elektronika miała być projektowana i produkowana w Rosji. Z rosyjskich forów wiemy, że najnowsza cyfrowa radiostacja wojskowa R-187P1 Azart okazała się być wadliwa i pełna chińskich komponentów. Jaka jest szansa, że że te wszystkie "własne" systemy które miały trafić do Armaty i które miały dać jej przewagę powstały i działają?
Pojedyncze egzemplarze T-14 mogą pojawić się w okolicach frontu i posłużą propagandzie. W walce czołg bez silnika i bez systemów udziału nie weźmie.
#rosja #wojna


