Moja ankieta i wpis o „świątecznej atmosferze” i „wigilii” (wzięte w cudzysłowiebo i tak pomimo kontekstu i wyraźnego zaznaczenia,że nie jestem katolikiem znalazło się paru ananasków,którzy wysnuli nieprawidłowe wnioski) zrobiły wczoraj furorę. W związku z tym jestem wam winien wyjaśnień jak sprawa została rozwiązana i o tym napiszę na sam koniec.
W zasadzie to nieumyślnie wyszedł z tego trochę ciekawy eksperyment społeczny.Ilu ludzi tyle opinii - nie wszystkie wartościowe ale za te wartościowe dziękuję. Byli też i tacy co sobie pewne kwestie mocno nadinterpretowali albo próbowali w sposób passive agressive powiedzieć,że tylko pod patronatem Jezuska można organizować rodzinną kolację 24. Grudnia. Nikt nie pytał o wasze religijne przekonania ale gdyby Polak Katolik potrafił czytać ze zrozumieniem to by nim nie był.
Na uwagę również zasługują głosy mówiące o tym,żeby w jakiś sposób kryć się z piciem albo kłamać i przedstawić matkę przed faktem dokonanym - w moim odczuciu to po prostu smutne i tak robią właśnie alkoholicy.Niestety w wielu Polskich domach jest to norma…nie wolno do pasterki pić alkoholu ale jakoś dziwnym trafem zawsze o północy w polskich kościołach stężenie alkoholu w powietrzu jest takie,że można się upić samym oddychaniem a największym cudem tych świąt jest fakt,że jeszcze nikt nie wyleciał w powietrze xD
Co do innych zaproponowanych rozwiązań nie znalazło się takie,które bym mógł wprowadzić w zgodzie z sobą i tu z pomocą przyszła moja wspaniała i mądra żona!
Otóż rozwiązanie jest moim częściowym ugięciem się z poszanowaniem tradycji ważnych dla mamy. To znaczy ustalone zostało,że „wigilia” zostanie podzielona na dwie części. W pierwszej trwającej około 1,5h nie pijemy alkoholu w ogóle tylko realizujemy nasze rodzinne tradycje tak jak widzi to Matula i oczywiście spożywamy posiłki itd. Potem przechodzimy do drugiej części gdzie świętujemy i ucztujemy po pogańsku jak na Belzebuba przystało (oprócz orgii) a jeśli mamusi nie będzie się podobać wie gdzie są drzwi.
Przeprowadziłem wczoraj wieczorem rozmowę z rodzicielką zaznaczając,że to jest moja dobra wola i ugnę się bo zależy mi na tym żeby rodzina była w komplecie. Bo chyba o to chodzi w tych świętach niezależnie od wyznania prawda?
Piszę to z rana bo jeszcze mam czas a potem wpadam w wir przygotowań do jutrzejszej uczty…życzę wam wszystkim udanego świętowania narodzin Słońca! Szczodrych Godów! Szukajmy tego co nas łączy a nie dzieli i to nie tylko „od święta”
Pozdrawiam Belzebub z rodzinką
#pozdrawiam
