Miałem ostatnio okazję oglądać po raz pierwszy w życiu "2001: Odyseja Kosmiczna" i muszę powiedzieć, że nie rozumiem tych wszystkich ochów i achów nad tym filmem. Gdzie nie wejdzie się w internecie to krytycy pieją z zachwytu: "co to nie za film, kultowe arcydzieło, do dziś nie nakręcono nic lepszego".
Filmweb? 8,8 u krytyków, 7,7 wśród widzów. IMDB? 8,3 wśród oceniających. Zgniłe pomidory? 92% pomidorometra, 89% wśród widzów. Metacritic? 8,4.
Absolutnie nie rozumiem skąd te oceny, skąd te zachwyty. Może te 50 lat temu film robił wrażenie wizualnie, zresztą uważam, że nie zestarzał się prawie wcale i dzisiaj też dobrze się go oglądało. Muzyka? Utwory klasyczne są genialnie połączone z tym co widzimy na ekranie, natomiast utwory skomponowane na potrzeby filmu? No są, nic więcej o nich nie mogę powiedzieć. Historia? Sama w sobie jest ciekawa, a problem z AI jest całkiem na czasie w chwili obecnej. Problem polega na tym, że jest rozwleczona w czasie. I to bardzo rozwleczona. Treści tam jest może na godzinę, natomiast film trwa prawie 2,5h. Sceny są przeciągane, nic się w nich nie dzieje i tylko śledzimy autozachwyty reżysera nad tym, jak sobie poradził z taką sceną, jak dał sobie radę i jak pięknie to wyszło. I zamiast śledzić akcję oglądamy panoramy kosmiczne i efekty niczym z Windows Media Playera. A fabuła sama w sobie jest prosta, ale przez to, że zakończenie jest jakie jest to film chcę udawać, że jest dla filozofów, dla myślicieli, nie dla wszystkich, tylko dla elity...
Kubrick stawia na monumentalizm, a ludzie się tym zachwycają. I nie wiem sam czy są obecnie są to zachwyty szczere czy też powielanie tego, co mówiono 50 lat temu. Z mojej perspektywy to wygląda jakby wmówiono nam, parafrazując Gombrowicza, że Kubrick wielkim artystą był i nikt tego nie neguje, a wszyscy klaszczą, bo nikt nie chcę wyjść na tego głupca, któremu ten film się nie spodobał. No bo przecież to arcydzieło kinematografii, jak mógłby się nie podobać? Moim zdaniem to zwykła wydmuszka i dawno się tak nie wynudziłem, jak na tym seansie. Daje mocne 5/10 i biorę na klatę wszystkie oskarżenia, że tego arcydzieła nie zrozumiałem. Chętnie pozna inne opinie, bo może ja coś przegapiłem
