Męczą mnie isekaie. Już pomijając fakt, że dochodzimy do etapu, gdzie następne w kolejce jest "The time when I got reincarnated as your mom's dildo" czy inny badziew, bo ja nie o tym.
To co mnie denerwuje, to to, że ten isekai zupełnie nic nie wnosi. Przeniosło go do innego świata i na c⁎⁎j drążyć temat. Równie dobrze mógłby się w nim urodzić.
W 2006 roku wyszło Zero no tsukaima, durna haremówa i w żaden sposób nie anime wysokich lotów. Ale głównego bohatera przeniosło do innego świata, gdzie miał problem się pierwotnie odnaleźć, ale przez całą serię (3 czy nawet 4 sezony, nie pamiętam) przewijał się motyw tęsknoty za domem i "jego" światem
Czyli durna ecchi haremówa, anime oparte w zasadzie o cycki, było lepsze w byciu isekaiem niż większość isekaiów.
A LitRPG wkurwiają mnie niewiele mniej XD
#anime #animedyskusja #gownowpis

