Mama ma kota. I jest to kot który jest z nami dobre 10 lat, pewnie nawet trochę więcej. Jegomość był dla mnie zawsze tłem. Szlajał się, czasami trzeba było zabrać sierściucha do weta bo się podrapał i tyle. No i ten kot zasłużył sobie na mój szacunek. Zasłużył ponieważ niesamowicie przeżył razem z nami traumę i w ogóle żałobę. Jak ojciec był chory to kot przy nim był. Leżał koło łóżka i go pilnował. Nie wiem jak on wyczuł że jest źle, ale widać było że z oddaniem stużuje choremu. Tata zmarł, kot wybiegł z domu chwilę przed śmiercią i nie było go kilka dni. Teraz kot jest w domu i chodzi za mamą. Dzisiaj właśnie przyjechałem rano do domu bo mieliśmy po południu załatwić sprawę z notariuszem. Kota nie było. Mama przyszła, to kot się pojawił. I chodzi za nią jak cień, gdzie ona tam kot. Jestem po prostu w szoku jaki to jest niezły egzemplarz. Ale kot już jest stary, widać że opuszczają go siły. Za jakiś czas pewnie dołączy do ojca, natomiast zdobył on moje uznanie. Uważam kota za członka rodziny, chociaż w zasadzie to nie lubię kotów. Dla tego jednego robię wyjątek.
#rozkminy #koty
