LXXXV (CX) dzień #wspinaczka w ramach #trenujzhejto
Dzisiaj (wczoraj) bulderowanko, czyli siła. Cierpienie zostało dokonane, chociaż dość daleko od tego, co nazwałbym "komfortowym" (w znaczeniu przyjemności) wspinaniem. Routesetterzy zrobili solidną przekrętkę i najwyraźniej robili na ilość, nie na jakość, więc chociaż fragmentów w odpowiedniej trudności miałem sporo, to nie miałem (i nie mam) za bardzo szans zatopować ze względu na albo fakt, że problem sięgał górnej granicy stopnia (ale na szczęście bliżej topu) albo że któryś kolejny przechwyt łączył się z ryzykiem niekontrolowanego lotu, co jednak nie mieści się w mojej strefie komfortu.
Warto zauważyć, że ponownie - trzeci raz z rzędu (i umówieni jesteśmy na czwarty) wpadł kolega z koleżanką, najwyraźniej motywacja do wspinania jest, trzeba chuchać na ten płomyczek, póki nie gaśnie
