Kolejny dzień szwędania się nad Wisłą. Ponad 30 km i cały dzień na powietrzu 😀
Na pierwszym zdjęciu kosciół, a nawet bazylika w Brochowie. Pośrodku niczego stoi kościół - warownia, tak zaprojektowany, by móć stawić opór najeźdźcy - stąd takie ogrodzenie i wieże. Mieli fantazję, trzeba przyznać. Świątynia jest wyjątkowa również dlatego, że był w niej ochrzczony Fryderyk Chopin.
Kolejna fotka pokazuje Kępę Sempławską. Niby wyspa, jakich wiele na Wiśle, jest jednak wyjątkowa, gdyż była zamieszkana od osiemnastego wieku, aż do 1945 roku. Podobno mieszkali na niej Olędrzy, jednak przygodnie napotkany tubylec powiedział mi, że na Kępie mieszkała jego babka, którą była Polką.
Dalej widać opuszczone domostwo. Sporo takich w okolicy. To nie jest dom typowo Olęderski, bo jest bardziej współczesny, jest jednak wzorem domów olęderskich zbudowany na terpie - czyli sztucznie usypanej górce zmniejszajacej ryzyko zalania domostwa podczas powodzi.
Kolejna ciekastka, to Krzyż Caravaca, któremu przypisywano cudowne właściwości ochronne, szczególnie w obliczu chorób i nieszczęść. W Polsce stawiano go w miejscach zagrożonych epidemiami i klęskami, wierząc, że zapewni mieszkańcom Bożą opiekę i ochronę. Stawiano go też jako wotum po epidemii cholery. Trudno powiedzieć czy ten akurat był krzyżem cholerycznym, czy mającym chronić od powodzi, których w tej okolicy nie brakowało.
Ostatnia fotka jest z cmentarza mennonickiego. Właściwie z pozostałości po tym cmentarzu. Ktoś umie przetłumaczyć tę inskrypcę? Google wypisuje mi głupoty.
#geocaching #ciekawostki #podroze




