Jezu jaką miałem przed chwilą sytuację aż mi się włosy zjezyly na głowie. Czy tam na rękach.
Idę sobie ze swoim yorkiem na spacer i przychodzę obok takiego niby choinkami obsadzonego płotu , nie wiem czy to było jakieś jałowce czy co. Bardzo gęste W każdym razie. No i oczywiście jak to z yorkiem co jakiś czas się zatrzymuje bo ten musi wszystko obwąchać. Ja oczywiście na telefonie a York jak to York Nieustraszony wszędzie wkłada mordę A jak mija psa to im większy tym bardziej na niego skacze. A teraz się zatrzymałem stoję czy tam coś na tym telefonie i patrzę że ten mój York stoi uszy opuszczone ogon w dół łeb też w dół. Zdjąłem słuchawki mówię co jest Czego się boisz? I nagle słyszę taki na granicy słyszalności basowy warkot. Z pomiędzy tych choinek wystawał tylko czubek ryja jakiegoś wielkiego sk⁎⁎⁎⁎syna nie wiem czy to był pies w stylu cane Corso czy jakieś inne bydle. No dosłownie o 10 cm od mojego psa i jakieś 20 ode mnie. Już sam fakt że mój waleczny kutasina położył uszy i wszystko po sobie daje do myślenia. No generalnie zjeżyło mi się wszystko co mogło bo to było naprawdę dziwne uczucie czułem się trochę jak ten chłopak z niekończącej się Opowieści z tym wilkiem co go gonił. Dobrze ze był płot. Xd
#psy #zwierzaczki