Jedną rzecz mnie zastanawia. Mam znajomego, cukrzyk, nadciśnienieniowiec I szereg innych pomniejszych dolegliwości. W ciągu 3 lat już 3 razy spowodował wypadek bo zasnął za kierownicą.
Pierwszy raz, skończyło się tylko na strachu, bo zasnął za kółkiem i zjechał do fosy.
Drugi raz, może mówić o naprawdę wielkim szczęściu, bo również zasnął za kierownicą, zjechał na przeciwny pas ruchu i zderzył się z prawidłowo jadącym samochodem z naprzeciwka. Szczęście polegało na tym iż zderzył się z samochodem osobowym, jeśli akurat jechał by samochód ciężarowy albo autobus to gościa by już nie było na tym świecie. Oczywiście jego samochód nadawał się już tylko do kasacji a dość powiedzieć że im się nie przelewa.
Trzeci raz podobny do pierwszego, znów zaśnięcie za kierownicą i uderzenie w drzewo. Na szczęście znów skończyło się na starchu.
Przez te wszystkie "dolegliwości" lekarze nie pozwalają mu iść do jakiekolwiek pracy, natomiast nie widzą problemu w prowadzeniu przez niego auta. Bo jeśli by widzieli to skierowali by orzeczenie do odpowiednich organów. A wnioskuję że tego nie zrobili, skoro gość dalej jeździ a przy wypadku nr 2 i trzeciej kolizji skończyło się tylko na mandacie.
#gownowpis