Jako, że dzisiaj wreszcie świąteczny wieczór w domu to trzeba było obejrzeć jakiś świąteczny film. A że była to moja kolej wybierania filmów to wybór mógł być tylko jeden - nie ma bardziej świątecznego filmu niż Szklana Pułapka. I mimo iż widać już, że został nadgryziony zębem czasu to nadal świetnie się to ogląda i muszę przyznać, że brakuje mi trochę takiego kina - fabuła prosta, ale nie prostacka, bohater, który cierpi tak po prosto i po ludzku, bez żadnych super mocy, a jedynie z własnym sprytem i podstawowtn skillsetem. Jasne - terrorysci strzelaja niczym szturmowcy z gwiezdnych wojen, a w kilku miejscach dzieją się cuda, żeby zaskoczyć widza/napędzić fabułę, ale nie jest to moim zdaniem aż tak nachalne, jak w obecnych produkcjach. No i na koniec gra aktorska - za gówniaka zawsze człowiek się skupiał na Brucie Willisie i gdzieś mi unikał Alan Rickman, ale dzisiaj to ja widzę w Hansie Gruberze jednego z ciekawszych antagonistow filmowych. Jutro chyba 2 odpalę ^^
