Jak to jest być samobójcą?

Moim zdaniem w dniu przeciwdziałania samobójstwom najważniejsze jest uświadomienie sobie że zjawisko to najczęściej ma wymiar przewlekły i zaczyna się od całkiem niepozornych i niewinnych elementów.

Samobójstwa są chyba najczęściej budzącym podejrzenia rodzajem zgonów

To dosyć zrozumiałe. Ktoś kto sam odbiera sobie życie rzadko mieści się w naszej powszedniej logice. Samobójstwa często popełniają osoby do których „to nie pasuje”, którzy „mieli normalne życie” albo po których „nic nie wskazywało, że to planują”.

Takie myślenie wynika zapewne z przekonania, że pomiędzy samobójcami a resztą ludzi jest jakaś przepaść nie do przeskoczenia. Ktoś żyje „normalnym życiem” a w pewnym momencie postanawia je, z powodów których po prostu nie da się zrozumieć, samodzielnie zakończyć. Jak jednak wskazują badacze tego zjawiska jest to bardzo niebezpieczny mit.

Jednym z najbardziej „zrozumiałych” samobójstw o jakich słyszałem było zastrzelenie się przez człowieka który cierpiał na zaawansowaną postać złośliwego nowotworu.

Mówię o zrozumiałym samobójstwie, bo akurat w tym wypadku łatwo sobie wyjaśnić takie postepowanie i wejść w buty tego człowieka. Rak potrafi być czymś piekielnym, sprowadzać ból w takiej sile, że nie pomagają najmocniejsze opioidy. A nawet jeśli pomagają, to co to za życie leżeć przykutym do łóżka i dogłębnie naćpanym?

Jednak te piekielne katusze nie pojawiają się nigdy znikąd. Największy problem z nowotworami jest taki, że najczęściej są zbyt późno wykrywane. Początkowo są to malutkie zmiany, które można bez problemu zaleczyć. A na absolutnym początku zmian nie ma w ogóle. Komórka nowotworowa jest zdrową komórką, która wadliwie zmutowała.

Podobnie można opisać proces samobójczy.

Suicydolodzy (czyli badacze samobójstw) stworzyli kilka różnych modeli które pokazują jak zwykły człowiek doprowadzony zostaje do momentu w którym postanawia odebrać swoje życie.

*Nie będę przytaczał tutaj tych modeli, są zaskakująco szczegółowo opisane na polskiej Wikipedii:
https://pl.wikipedia.org/wiki/My%C5%9Bli_samob%C3%B3jcze#Rola_my%C5%9Bli_samob%C3%B3jczych_w_teoretycznych_modelach_zachowa%C5%84_samob%C3%B3jczych *

Kiedy zaczniemy postrzegać samo samobójstwo jako finał jakiegoś szerszego procesu cała sprawa nagle zaczyna się robić zdecydowanie bardziej zrozumiała. Poprzedzające, zwłaszcza początkowe fazy dotyczą tego co przeżywa masa ludzi. Oczywiście, nie muszą one doprowadzić do targnięcia się na własne życie, tak jak pojedyncza komórka nowotworowa może zostać unicestwiona przez organizm. Może. Ale nie musi.

Dla wielu ludzi to jest niepojęte, jak można w jednym momencie założyć sobie na głowę sznur i zeskoczyć z krzesła. I słusznie, bo to nie dzieje się w jednym momencie. Ten proces zazwyczaj trwa bardzo długo, czasami nawet latami. Warto go poznać, bo może się okazać, że ktoś już od dawna zaczął popełniać samobójstwo.

Ale jeszcze o tym nie wie.  

PS: Rzadko proszę o share, ale wyjątkowo problem jest poważny i warto żeby jak najwięcej osób uświadomiło sobie, że samobójstwo tak jak rak może dotknąć każdego i prawie zawsze jest to finał pewnego procesu. Natomiast jeżeli chcesz mieć pewność, że moje wpisy do Ciebie dotrą to zapisz się na mój newsletter. Następne (drugie) wydanie planuję pod koniec przyszłego tygodnia (wraz z nowym formatem wpisów na IG!)

https://www.filozofiadlajanuszy.pl/newsletter/

PS2: Natomiast jeżeli podoba Ci się to co robię to możesz wrzucić mi kilka złotych do skarbonki:

https://buycoffee.to/filozofiadlajanuszy

#psychologia #psychiatria #samobojstwo #suicydologia #filozofiadlajanuszy
40e38a69-8fb1-4f64-a570-a229d65d90cb
wstreczyciel

@loginnahejto.pl Jako że mam doświadczenie 26 lat niewykrytej depresji, w której miałem myśli samobójcze, to jestem pewien, że większość samobójców to niezdiagnozowana depresja.

Arientar

@wstreczyciel możliwe że masz rację - choć to dowód anegdotyczny to u mnie prōba samobójczą też była związana z depresją

wstreczyciel

@Arientar Jestem też pewien, że większość pijaków/meneli to niezdiagnozowana depresja. U mnie przez 26 lat alkohol był antydepresantem pierwszego wyboru.

loginnahejto.pl

@wstreczyciel głównym problemem w zaprzestaniu picia lub niepowracaniu jest nieumiejętność znalezienia odpowiedzi na pytanie "a dlaczego nie?"

wstreczyciel

@loginnahejto.pl Jeśli uznasz picie za samobójstwo rozłożone w czasie, to wracamy do - moim zdaniem - pierwotnej przyczyny niewyjaśnionych samobójstw, czyli depresji.

Opornik

@wstreczyciel Jak to, nie wykryta? A sam się nie domyślałeś? Jest internet, każda choroba ma symptomy można wyszukać.

wstreczyciel

@Opornik Dwa bardzo ważne i "podstępne" objawy depresji to:


  • przekonanie, że sam sobie zapracowałeś na to smutne życie,

  • przekonanie, że masz wyjątkową sytuację życiową, której nikt inny nie zrozumie.


Ja miałem oba te przekonania na najwyższym poziomie, więc zawsze myślałem, że nie mam depresji tylko "przez wyjątkową sytuację życiową sam uczyniłem moje życie beznadziejnym". Jak masz w sobie dwa tak silne przekonania to nie będziesz przypuszczał, że masz depresję. Będziesz raczej myślał o samobójstwie, żeby przerwać swoje nieudane życie.

Arientar

@Opornik no nie wykryta. Depresje nie jest tak łatwo zdiagnozować niestety.

Opornik

@wstreczyciel Wydawało mi się że głównymi objawami jest ciągłe złe samopoczucie, brak siły do robienia czegokolwiek no i myśli samobójcze.

wstreczyciel

@Opornik W depresji nie codziennie masz zły humor i nie codziennie chcesz się wieszać. Ale codziennie masz przekonanie, że sam zepsułeś swoje życie i że drugiej szansy już nie będzie, więc w sumie ten "brak siły do robienia czegokolwiek" jest uzasadniony, bo nic dobrego już Cię w życiu nie spotka, a się tylko niepotrzebnie namęczysz.

wstreczyciel

@Opornik Dodam, że bardzo fajnie, że napisałeś, że brałeś depresję za zły nastrój, brak sił i myśli samobójcze. Gdybym codziennie miał takie objawy, to przez te 26 lat łatwiej by było wykryć depresję.


Depresja to nie jest choroba nastrojów. Depresja to choroba PRZEKONAŃ i POSTAW.

GtotheG

@wstreczyciel ironicznie, bo alkohol jest depresantem.

wstreczyciel

@GtotheG Skoro dzięki alkoholowi przez 26 lat życia miałem jakieś życie towarzyskie, otwierałem się na ludzi i nawiązywałem znajomości oraz przeżywałem przygody, to jest to działanie antydepresyjne. Na trzeźwo wszystko było zbyt obarczone ryzykiem porażki i śmieszności. Po alkoholu ograniczenia i lęki znikały.


Pisz co chcesz, ale dla mnie alkohol w życiu osoby z nieuświadomioną depresją to antydepresant trzymający przy życiu i wpuszczający trochę światła w codzienne mroczne życie.

loginnahejto.pl

@GtotheG ale to znaczy że działa uspokajająco na układ nerwowy a nie ze powoduje depresje

Drathir

@wstreczyciel niekoniecznie. Alkohol - serotonina, dostarczał Ci jej podczas picia, jednocześnie podwyższał próg I obniżał jej produkcję.

wstreczyciel

@Drathir Najpierw zaczęło mi brakować serotoniny i wpadłem w depresję a dopiero potem odkryłem w swoim życiu alkohol i zacząłem go nadużywać. Gdy nie miałem depresji alkohol mnie nie interesował. Z tej perspektywy zawsze będę postrzegał alkohol jako szybki w działaniu i powszechnie dostępny antydepresant.

GtotheG

@wstreczyciel tak Ci sie wydaje xD ludzie sie z Toba kumpluja bo moga sie z Ciebie posmiac xD sama tak mam, ze jestem niesmiala, a po alko wszystko… ale to uluda widze po znajomych - ja ich lubie w wersji na trzezwo 100 razy bardziej niz jak sa pijani najlepsza impreze w zyciu przezylam na trzezwo. Najlepszy czlowiek jakiego w zyciu poznalam nigdy nie sprobowal nawet alkoholu. Zycie bez alko jest piekniejsze i tyle w temacie!

GtotheG

@loginnahejto.pl no nie do konca bo powoduje wyrzut serotoniny i dopaminy, przez co ten caly proces przestaje dzialac w normalnych, bezalkoholowych sytuacjach:


>Co oznacza, że substancja działa depresyjnie?

Substancje psychoaktywne będące depresantami wywołują uwalnianie się neuroprzekaźników, które działają hamująco na układ nerwowy, czyli sygnały między komórkami nerwowymi przekazywane są wolniej. Odczuwane jest to jako odprężenie, relaks, a także przyjemność. W przypadku alkoholu jest to konkretnie wpływanie na receptory GABA. Istotne znaczenie w owym osiąganiu przyjemności jest dodatkowe uwalnianie się dopaminy i serotoniny pod wpływem alkoholu, a także oddziałuje on na receptory opioidowe. Dopomina i receptory opioidowe połączone są ze sobą w tzw. układzie nagrody. Oczywiście alkohol wpływa także na inne części mózgu, m.in. móżdżek, hipokamp i płaty czołowe, co powoduje zaburzenia motoryki, pamięci i kontroli zachowań.

wstreczyciel

@GtotheG 


W czasach jak miałem depresję lubiłem być autoironiczny i przy innych śmiać się z siebie. Ale wtedy nie rozumiałem siebie i swoich zachowań, więc szydera z siebie była mi potrzebna, żeby nikt nie drążył co, jak i dlaczego.


Żeby wyjść z depresji musiałem się przyznać przed samym sobą do czegoś, co trudno mi było zaakceptować. Od dwóch lat nie mam depresji i ta moja autoironia zniknęła, bo teraz już wszystko rozumiem i nie widzę potrzeby obracania tego w żart.


A alkohol dla osoby bez depresji to fajna sprawa, bo już nie służy zapijaniu i zagłuszaniu problemów. Teraz alkohol to taki "afrodyzjak" na poprawę humoru i zabawy. W depresji musiałem mieć we krwi z 1,5 promila żeby się odblokować i bawić. Bez depresji wystarczy mi 0,2 promila i roześmiany tańczę cała noc w klubie.

rakokuc

W życiu trzeba po prostu uważać. Chwila nieuwagi i żyletka sama ląduje w dłoni, a wanna wypełnia się przyjemnie ciepłą wodą.

Dudleus

Zawsze zazdroszczę samobójcom, że im się udało bo ja z swoimi umiejętnościami bym coś zepsuł

Emantes

@Dudleus to bardzo odważni ludzie, byli...

Dudleus

@Emantes odwaga przyszła z czasem bo to nie zawsze jest pstryknięcie i myk magik ja myślę o tym od dłuższego czasu, ale pewnie coś zepsuje

Emantes

@Dudleus niestety też mam problemy, lekka depresja, alkoholizm. Rozważałem wizytę u psychiatry ale na razie suplementuje się różnymi ziołowymi preparatami i jest dobrze.

Dudleus

@Emantes na szczęście depresji nie mam, ale alkoholikiem też jestem i nim zostaje się na całe życie

Zaloguj się aby komentować