Jak się czuję na lekach i mając coś na ataki paniki? Stabilnie.
To był ciężki tydzień. Przygniotło mnie wiele rzeczy. Nagromadziło się.
Czasem naprawdę nie chce się żyć z myślą, że będzie się taki schorowany do końca życia, ale potem przypominasz sobie ile już za Tobą i gdzieś budzi się iskra walki o jutro.
Nikt mi nie powie, że życie z zaburzeniami jest łatwe. Bywa cholernie ciężko - nowe leki, złe leki, nowy psychiatra, zły psychiatra.
Ataki lęku, niepewność co do jutra. Praca, studia, dom, pieniądze, inflacja, ceny mieszkań - lata lecą.
Gdzieś tam trzyma mnie fakt, że sobie radzę. Pracuję, choć bywa ciężko, studiuję, choć bywa ciężko. Nawet, gdy na tydzień zamieram i czuję ból, coś mnie gdzieś trzyma, jakbym miała oparcie w pustym pokoju. Niewidzialna chęć udowodnienia sobie, że się da.
I człowiek nie chce się poddawać, nawet, gdy leży drugi dzień w łóżku i nie może wstać.
Tak, to był ciężki tydzień.
