Grażyna Plebanek została prezydentką Europejskiej Rady Pisarzy, która zrzesza autorki i autorów:
Big Techy, takie jak Meta, zasysają nasze dzieła bez pytania o zgodę, bez wynagrodzenia i bez przejrzystości - nie ma informacji ani rozliczeń. To jest szara strefa. Meta przyznała nawet, że wykorzystała nasze dzieła z pirackiej strony Library Genesis, którą w 2008 r. stworzyli Rosjanie. Ta strona spiratowała około 7,5 mln książek, w tym moje i wielu moich znajomych z różnych krajów. Mamy więc do czynienia z kradzieżą dzieł literackich na największą skalę w historii.
W Polsce rynek działa patologicznie. Z raportu Instytutu Książki wynika, że autorzy zarabiają średnio 2,5 tys. brutto miesięcznie, czyli 5-7 proc. od ceny widocznej na okładce. Pozostałe pieniądze trafiają do innych graczy na rynku, ale przede wszystkim do dystrybutorów.
We Francji, Belgii, Holandii czy Norwegii wprowadzono stałą cenę książki. To rozwiązanie nie jest idealne, ale przynajmniej autor wie, ile mniej więcej może zarobić. Natomiast w Polsce książka już w dniu premiery jest przeceniona, a następnego dnia dostępna jest na pirackich stronach za darmo. Nie ma zabezpieczeń dla autorów.
Brak danych dotyczących sprzedaży książek to w Polsce zjawisko powszechne. Zorganizowaliśmy kiedyś w Brukseli z EWC konferencję dla Komisji Europejskiej, żeby opowiedzieć, jak funkcjonują autorzy i rynek książki. Było mi wstyd, kiedy ze wszystkich krajów spływały dane dotyczące sprzedaży, tylko nie z Polski.
W tej chwili niektórzy już zastępują tłumaczy literackich i wykorzystują programy. To samo może się przytrafić autorom. Wkrótce sztuczna inteligencja, zbierając informacje o określonym użytkowniku, będzie w stanie wytworzyć taką literaturę, którą chcielibyśmy przeczytać.
#wiadomoscipolska #ksiazki