#gownowpis #zalesie #polityka


Nie pierwszy raz łapie mnie takie rozmyślanie, gdyż ostatnio znów usunąłem na Hejto swoje komentarze pod politycznym postem, pomimo że dostały one parę piorunów i to nie była kwestia urażenia przez kogoś, a wręcz zostawiam wpisy z negatywnymi/prześmiewczymi komentarzami chociażby pod moimi pracami jeśli już się zdarzą. Ten też zostanie.


Dzisiaj rano na pracowym czacie przeczytałem zdanie "a co Putina interesuje nasza grupka?". Pojęcie wojny propagandowej jest już stare. Walka o nasze umysły trwa od lat i łapaliśmy się na tym kiedyś np. widząc różnicę w wizji USA z filmów, a rzeczywistością. Tutaj raczej nie trzeba mieć wielkiej wiedzy żeby wyobrazić sobie czemu to działanie służy, a negowanie tego wprost jest już dla mnie sporym red flagiem. Dla spokoju ducha proponuje się różne rozwiązania - odstaw social media, nie przeglądaj polityki, poczytaj o stoicyzmie. Raczej widać po tym jakich podejmuję się tematów w swoich pracach, że tworząc je zaspokajam w ten sposób pewien jakby buntowniczy (?) charakter, który udziela mi się także pod polityką. Nasze zdanie ma wpływ na wybory, ma wpływ na "cierpliwość" do wybranej opcji, cierpliwość na działania obcych, bliżej nieokreślonych kręgów i co za tym idzie państwo w jakim żyjemy. Coś w tym jest, że jeśli ludzie zobojętnieją, to zło ma czyste pole do zwycięstwa, a potem dziwimy się w historii ludzkości, że najgorsze reżimy tak urosły w siłę. Tutaj jesteśmy w swojej bańce, raczej poklepujemy się po pleckach, jednak dyskusja na moim i za pewne wielu innych czatach z pracy/rodzinnych/znajomych wzoruje się na najgorszego sortu politykach, czyli podrzuceniem filmiku z jakimś szokującym, niepotwierdzonym bądź wręcz wprost kłamliwym zdaniem i przerzucanie się argumentami, które coraz rzadziej służą przekonaniu kogoś, a raczej dążą ku "zmasakrowaniu". Zmasakrowanie wykańcza cudzą linię argumentacyjną i ośmiesza jego "niewiedzę" w oczach świadków. W przypadku bliskich znajomości ma to coraz większy wpływ na nasze relacje o czym też często piszecie. To nie gej jest zagrożeniem dla polskich rodzin.


Osoby śledzące tik toki, czy wątpliwej jakości źródła informacyjne zarzucają masywną ilością przypadkowych, banalnych opinii również na żywo w trakcie wspólnego posiłku, a mi w ramach szacunku do tej osoby zdarzało się zastanawiać nad tym godzinami, czytać na jakiś temat, rozpisywać się na wiele zdań, by zderzyć się z pojedynczym "nie wierzę Ci", "bzdury gadasz" lub zmianą tematu. Mam prawdopodobnie taką samą wiedzę jak koleś, który to nagrywa, ale on czuje wielką potrzebę dzielić się tym ze światem i ma satysfakcję, gdy może dzięki temu poczuć się lepiej budując duże zasięgi w grupce, która go pochwali. I to niewiele różni mnie od takiego człowieka prawdę mówiąc.


Rzecz w tym, iż nie mam problemu w trakcie dyskusji przyznać się, że czegoś nie wiem, że wydaje mi się, możesz pisać prawdę i nie czuję się odpowiednią osobą do rozmowy na takie tematy. Nie piszę następnego dnia "miałem rację idioci? miałem" i nie mam na celu prowadzenia jakiejś dziwnej krucjaty, która powodowałaby u mnie wypadanie włosów z nerwów czy darcie mordy do telefonu. Staram się bardzo hamować, to wynika także z mojej sytuacji zdrowotnej. Pracuję nad sobą by być cierpliwym mimo wszystko. Ostatnio na pracowej grupce skupiałem się na źródle informacji dotyczących wątpliwości z dronami, a nie negowałem samych rozważań, bo faktycznie ciężko było mi sobie wyobrazić to rozwalenie domu przez lekkiego drona. Jeśli okaże się to skutkiem uderzenia rakiety, to i tak powielanie bzdur z przerobionymi wyszukiwaniami w google, czy o jakiejś burzy, o której artykuły istniały i nagle zniknęły wciąż jest dewastujące dla publicznego zaufania do instytucji państwowych na wielu polach. Jakoś zgadzanie się z "tuskową prokuraturą" nie przeszkadza dopiero, gdy wygodnie potwierdza czyjeś poglądy. Duże media przez ich model biznesowy (pchany polityką bogaczy kierujących korporacjami w Google, Facebook itd.) same powodują, że zaufanie również do dziennikarstwa spada i jest to świetne paliwo dla "anty-wszystko" człowieka przy każdej wpadce.


Wtedy łapie mnie myślenie o braku sensu, mówię sobie pod nosem "ahjo" i usuwam. Usuwam to z sieci i swojej głowy jako kolejne, smutne zderzenie z rzeczywistością, która coraz bardziej rozczarowuje. Poza tym, że prowadzę publiczny profil z działalnością ostatnio wychodzącą na ulice i odpowiadam za to co tu zamieszczam. Nie wypada także żebym pisał o swojej pracy choć chciałbym, gdyż uważam ją za ciekawą.


Nawet poważna osoba o dużych zasięgach prostująca bzdury nie ma szans po kilkunastu godzinach szukania informacji równać się ze statystykami wieczornej rozkminki przy papierosku jakiegoś nienajważniejszego polityka jak Jakubiak, straszne.

Szuuz_Ekleer userbar

Komentarze (1)

Szuuz_Ekleer

Tldr: racjonalizowanie obaw w wyrażaniu swego zdania publicznie i prywatnie. Męczy mnie, że emocje pobudzane polityką coraz częściej dominują kontakty międzyludzkie. ¯\_( ͠° ͟ʖ ͡°)_/¯

Zaloguj się aby komentować