#film #recenzja #filmnawieczor #netflix #blyskekranu

Heart of Stone [2023] (Misja Stone)

Rachel Stone jest agentką tajnej organizacji zwanej "Sojuszem". W utrzymaniu pokoju na świecie pomaga im superkomputer zwany "sercem", który chcą zdobyć pewni złoczyńcy.

Zacznijmy od okropnego polskiego tłumaczenia. Sam tytuł jest ciekawy bo może odnosić się do dwóch rzeczy: sumienia głównej bohaterki albo superkomputera organizacji. Ale nie zdradza czego będzie słuchać nasza bohaterka.

Dalej fabuła. Nawet jak na standardy prostych akcyjniaków jest słabo. No więc, w tajnych agencjach różnych mocarstw, są ludzie którzy równocześnie należą do jeszcze tajniejszej organizacji. Takiej która działa dla dobra świata, a nie danego kraju. Brzmi to jak wymysł dzieciaka, który obejrzał Bonda i za bardzo się wkręcił w klimaty tajniaków.

Najważniejsza w takim filmie jest "akcja", a ta jest tu całkiem niezła. Dzieje się sporo. Są strzelaniny, pościgi, walka wręcz i pełno napięcia. Wszystko dzieje się w ładnych plenerach. Zdarza się kilka głupotek, ale mocno nie przeszkadzają.

Czego niestety nie można powiedzieć o odtwórczyni głównej roli - Gal Gadot. Drewniane aktorstwo można wybaczyć, ale totalny brak charyzmy jest nie do obrony. W takich produkcjach można grać słabo, ale widz musi polubić twoją postać. Jednak panna Stone jest tak nijaka, że w połowie filmu mogliby zamienić aktorki i pewnie nikt by się połapał. Tam gdzie protagonistka nie daje rady, antagonista powinien robić dobrą robotę, ale tak nie jest.

Do obejrzenia i zapomnienia.

5-/10
3b68c9c7-24fd-485a-ae1d-46621d5c915e

Zaloguj się aby komentować