#film #kino #dracula
Polecam Renfielda. Krwawość (jest takie słowo?
Naprawdę dawno nie obejrzałem filmu, w którym nic mi nie zepsuło przyjemności oglądania*. Jasne, że gra jakimiś kliszami, ale to chyba oczywiste, że taki będzie film o wampirze. Na dodatek wcale temat Draculi nie jest spłycony, jest nawet zaskakująco pogłębiony (oczywiście nie spodziewajcie się jakiejś ultrapsychologii
Ludzie latają, głowy odpadają, ale wszystko jest trzymane w ryzach świata przedstawionego, nie ma ani jednego momentu "a to skąd się wzięło? dlaczego?" - a zwykle takie momenty psują (MI) filmy.
Dodatkowo ani za długi, ani za krótki.
*jest jedna scena na końcu, przy której się skrzywiłem (pewnie zasugerowana przez producentów