#fallout
Jak wszyscy to i ja. Pierwszy odcinek za mną.
Ale ja trochę inaczej - Nie napiszę, że nie znam świata i Fallouta i mi się podobał. Napiszę, że znam świat (do New Vegas) i...
Może jeszcze dodam na wstępie, że widziałem Waltona Gogginsa w wielu produkcjach i zawsze mi wyglądał ghulowato. Jak ghul z Fallouta konkretnie. Może to te zęby, może mały nos..? W każdym razie jutro wysyłam papiery do Amazona na specjalistę ds castingu.
Ale wracając do "recenzji" zaczyna się megaklimatycznie. Ale u mnie dwie rzeczy zawsze zrobią megaklimat: deszcz (którego tu nie było, bo tytułowego opadu nie zaliczam do deszczu) i relacja ojca z córką.. (nie pytajcie; no odpowiedziałbym, ale nawet nie pytajcie..) Hmm.. Więc ok.
Krypta spoko. Co prawda zawsze mi się wydawało, że stimpacki z krypt były czyste, ale co tam.
Bandyci..
Brotherhood of Steel. Co do ma być do c⁎⁎ja? Banda debili? Also? Why Maximus? Czy...? No zobaczymy. Z Falloutów jakie pamiętam, nie kojarzę sił powietrznych BoS
Ghul - ok. Wreszcie jakaś mikro cząstka humoru z Fallouta.
Yaogai spoko, ale mało efektowny. Będzie Szpon? Cofam pytanie, nie spoilerujcie.