#fallout

Jak wszyscy to i ja. Pierwszy odcinek za mną.
Ale ja trochę inaczej - Nie napiszę, że nie znam świata i Fallouta i mi się podobał. Napiszę, że znam świat (do New Vegas) i...
Może jeszcze dodam na wstępie, że widziałem Waltona Gogginsa w wielu produkcjach i zawsze mi wyglądał ghulowato. Jak ghul z Fallouta konkretnie. Może to te zęby, może mały nos..? W każdym razie jutro wysyłam papiery do Amazona na specjalistę ds castingu.
Ale wracając do "recenzji" zaczyna się megaklimatycznie. Ale u mnie dwie rzeczy zawsze zrobią megaklimat: deszcz (którego tu nie było, bo tytułowego opadu nie zaliczam do deszczu) i relacja ojca z córką.. (nie pytajcie; no odpowiedziałbym, ale nawet nie pytajcie..) Hmm.. Więc ok.
Krypta spoko. Co prawda zawsze mi się wydawało, że stimpacki z krypt były czyste, ale co tam.
Bandyci..
Brotherhood of Steel. Co do ma być do chuja? Banda debili? Also? Why Maximus? Czy...? No zobaczymy. Z Falloutów jakie pamiętam, nie kojarzę sił powietrznych BoS
Ghul - ok. Wreszcie jakaś mikro cząstka humoru z Fallouta.
Yaogai spoko, ale mało efektowny. Będzie Szpon? Cofam pytanie, nie spoilerujcie.
KLH2

Sam se odpowiem, bo obejrzałem wszystkie. Lepiej to moim zdaniem wypada, jako.. dla uproszczenia napiszę "ekranizacja gry" niż jako serial oderwany od świata gry. Przecież ta sytuacja z tą Mcośtam i Raiderami jest bez sensu. No cóż.

Dodam jeszcze, że przez dwa odcinki (albo i trzy) zastanawiałem się, kogo przypomina mi aktor grający Maximusa. Bynajmniej nie Denzela. Przypomina mi Adama Drivera

I na koniec: nie lubię, jak ktoś gra z dystansem i robi sobie heheszki. Komizm nie polega na tym, że aktor niepoważnie traktuje swoją rolę. Więc Chris Parnell i Fred Armisen na minus. Notka dla kierownika castingu: nie zatrudniac z SNL

Zaloguj się aby komentować