Dziś o żołędziach.
Krótkie wprowadzenie. Nasiennictwo leśne (albo nasienioznastwo jak powiedziała podczas odpytki jedna z koleżanek w technikum xd) jest jedną z ważnych gałęzi nauk leśnych. Ustala pochodzenia drzew, dzielą Polskę na regiony roślin o tym samym pochodzeniu itp.
Teoretycznie najlepiej byłoby gdyby wycięte drzewa zastępowały takie, które zostały wyhodowane z nasion z tego samego regionu.
Są wdny, gdny (drzewostany nasienne), plantacje nasienne, plantacyjne uprawy nasienne, ale nie o tym dzisiaj.
Wszystko jest fajnie, gdy mówimy o teorii. Wyżej wymienione źródła nasion nie wystarczają i są uzupełniane o takie, które pozyskiwane są w lesie.
Teoretycznie.
Praktycznie przejdzie się po lesie i sprawdźcie ile na ziemi leży żołędzi. Cytując Ojca Pijo: ,,niewiele".
Zwierzaki żrą, ale również dęby leśne bardziej skupiają się na wzroście, co jest stymulowane odpowiednimi przecinkami.
Jednak na północy zbierane są żołędzie w dużych ilościach. Jak do tego dochodzi? Niemcy zostawili nam w spadku mnostwo alei dębowych. Spod takiego dębu w ciągu godziny nazbierasz ok 11-12 kilo. Odejmijmy ze dwa kilo na chore, nadal mamy dyszkę. Teraz pomnóżmy to przez 4,4 zł (cena sprzed czterech lat, nie wiem po ile teraz skupują) Na pewno nie ja cztery lata temu będąc na stażu zostając dwie godziny po pracy dorobiłem się drugiej pensji na żołędziach).
Bardzo doby biznes. Są też skupy prywatne, które podobno nie obcinają ,,śmieci", ale nie wiem o nich za dużo..
Czy widać, że drzewko z dębów alejowych jest inne od ,,normalnych"? Widać. Takie osobniki mają skłonność do bycia pogiętymi w techno, prowadzą wiele pędów i są gałęziaste. Podają się do ojca prościej mówiąc.
Taka sytuacja, która na pewno nie ma miejsca w naszym pięknym kraju.
Z ciekawostek mogę wspomnieć o tym, że gdy jednego roku była gradacja szkodników dębu, to lokalni zbieracze kupili oprysk i pryskali aleje dębowe. Xd
#lesnapracbaza #pracbaza
