Dziennik pokładowy: Absolutne nic!!! Po zwinięciu obozowiska i męce wiosłowania spowrotem z wyspy, Polatałem dronem nad jeziorem, ale niezbyt mogłem się zapuszczać na środek, bo częściowo strefa jest zamknięta. I miałem zaznaczoną ostatnią miejscówkę w postaci opuszczonych wagonów prezydenckich, ale po przyjechaniu na miejsce, okazało się, że z urbexu zrobiło się muzeum. Owszem, można wejść do środka, klucz ma typ, którego w ogóle dziś nie było w tej miejscowości. Wobec tego ostatni kurs do Soliny (boże ile tam jest ludzi), zeżarcie pstrąga i ostatni rzut oka na tamę, już z trasy. No i powolna podróż spowrotem na zachód. Bo jutro chcę dotrzeć do domu. Po drodzę wypatrywałem jakiś fajnych obiektów ale nic. Zero… mało udany dzień. Jeszcze szansa jest na jutro. Bo zostało mi do domu 3h drogi, ale to już nie Podkarpackie. Obecnie Land Rover stanął nad jeziorem obok Tęgoborza i zaliczam ostatnią nockę w aucie. P.S. wołam @moderacja_sie_nie_myje bo chciałeś zdjęcie tamy. Powiedziałeś, że może być byle jakie, więc masz. Chociaż pewnie nie o tę stronę Ci chodziło (° ͜ʖ °)
#podroze #podrozujzhejto #landrover #bieszczady







