Az mi mina zrzedla z flashback-a, w ~2001 mama kupila mi dwa (a moze jeden)zestawy podrobek klockow lego, byl to pirat z taka skrzynia i sejf na wysepce. Od takiego malego zestawu zaczela sie moja przygoda z LEGO, gdzie rodzina nie miala problemu, co mi kupic na urodziny/swieta - lego, nie wazne jakiej jakosci, jakiej marki - ja zawsze znajdowalem jakies zastosowanie.
Mialem wiklinowy duzy kosz, pelen klockow. Budowalem tylko raz jak sugerowalo opakowanie (nie kazda miala instrukcje btw) potem lecialo do zbiornikonu legowego i budowalem wlasne fortyfikacje, bazy, pojazdy, cale instalacje ktorymi bawilem sie godzinami i modyfikowalem. Nie spodziewalem sie ze tak wyraznie sobie przypomne ten wieczor kiedy mama mi dala to male pudelko z klockami, az dziwnie sie poczulem