Domowik to rodzaj ducha opiekuńczego, w którego istnienie wierzyli dawniej mieszkańcy Rusi. Ten strażnik domowego ogniska był przedstawiany jako mały humanoidalny stworek o owłosionym ciele i długiej brodzie, która nadawała mu wygląd przypominający "dziada" nie z tego świata. Potrafił także przybrać formę ludzką często podszywając się pod zmarłych już przodków rodziny, w której domostwie pomieszkiwał. Niekiedy transformował się w obecnego gospodarza domu lub w domowego zwierzaka. Domowiki przedstawiano też z ogonem, małymi różkami czy też końskimi uszami.


Domowik z reguły ukrywał się przed ludzkim spojrzeniem czając się gdzieś w zakamarkach domostwa, najczęściej w pobliżu pieca. Z rzadka mógł się ukazać komuś w swojej prawdziwej formie, co uznawano za złą wróżbę, wierzono bowiem, że oznacza to nadchodzącą śmierć jednego z członków rodziny.


Nie wzrok, ale słuch był głównym zmysłem, za pomocą którego można było przekonać się o obecności stwora w danym domostwie. Dawał on o sobie znać poprzez dźwięk kroków oraz przesuwanie przedmiotów. Hałasujące nocą zwierzaki domowe często były posądzane o zabawę z domowikiem. Mieszkańcy domu mogli także poczuć dotyk nieznanej istoty, a mężczyźni mogli niekiedy odkryć, że ich własna broda została zapleciona w warkocz. Wierzono, że jest to oznaka miłości domowika, który dawał znać, że kocha daną rodzinę i jest absolutnie szczęśliwy.


Domowik potrafił być niezwykle opiekuńczy, szczególnie względem dzieci i zwierząt żyjących w obrębie domostwa. Samo domostwo podobno mógł ochronić przed tak tragicznymi kataklizmami jak powodzie, pożary czy też pioruny.


Z pewnością złym pomysłem była próba wkurzenia owego ducha opiekuńczego. Leniwi i nie okazujący szacunku mieszkańcy mogli dość szybko zaznać gniewu stworka, który objawiał swoje niezadowolenie poprzez niszczenie przedmiotów czy też psucie mleka. Mógł się posunąć nawet do próby uduszenia osoby, gdy ta znajdowała się w swoim łóżku. Znudzony domowik także był sporym utrapieniem, w takich sytuacjach mógł on m.in. ukrywać przedmioty przed ludzkim wzrokiem.


Tak więc utrzymywanie domowika w wiecznym zadowoleniu było niezwykle ważne. Można było tego dokonać zostawiając trochę mleka i pieczywa w pobliżu pieca. Stworek był także fanem tytoniu. Oprócz tego szczęście odczuwane przez stworka rosło w sytuacji, gdy dom był dobrze utrzymany, a domownicy kulturalni i stroniący od brzydkiego języka, szczególnie przy posiłkach.


Przed wyjściem z domu w dobrym guście było przysiąść na krótki czas i pomilczeć, co było pewnego rodzaju pożegnaniem z domowikiem. Podczas przeprowadzki rodzina mogła zaprosić do nowego domu także swojego strażnika, dla którego przygotowywano mały transporterek w postaci obuwia.


#necrobook #mitologia #wierzeniaizwyczaje

d2232a2c-481e-4b2e-8313-cabb832e9d88
cebfa3af-c495-4003-9e82-d090c8bcdc3c
0ac2ec73-7a2a-41b6-a7c3-e735a81438e8

Komentarze (3)

Vampiress

@AbenoKyerto w PL też był kiedyś zwyczaj siadania na chwilę w ciszy przed wyjściem z domu, ciekawe, czy to jakaś reminescencja rytuałów związanych z domownikami

SpokoZiomek

@Vampiress U mnie w rodzinie, i ogólnie w okolicach, jest zwyczaj że jak się wyszło z domu i za chwilę wróciło, bo np. zapomniało się telefonu czy coś, to trzeba na chwilę usiąść i posiedzieć bo można Licho rozdrażnić. A najlepiej to w ogóle nie wchodzić tylko żeby ktoś z domowników podał czego się zapomniało.

AbenoKyerto

@Vampiress u nas odpowiednikiem domowika było uboże, stworek różniący się praktycznie tylko nazwą. Tak więc bardzo możliwe, że praktykowano ten zwyczaj też i na naszych ziemiach.

Zaloguj się aby komentować