Dobro i zło nie mają paszportu. Mają twarze.

Dzień dobry. Poniżej zamieszczam fragment mojego najnowszego felietonu. Jeżeli chcesz przeczytać całość, zapraszam na mojego Substacka. 


Polacy: profesjonaliści w dostrzeganiu wad i błędów w naszych współobywatelach. Mamy skłonności do idealizowania innych państw oraz ich obywateli. Ale czy aby na pewno taka jest prawda? Według danych GUS1 szacuje się, że na koniec 2023 roku na emigracji przebywało ponad 1,5 miliona Polaków. Wśród tej liczby jesteśmy w stanie znaleźć osoby zarówno dobre, jak i złe, ponieważ jest to przekrój społeczeństwa. Czy naprawdę różnimy się od innych nacji i jesteśmy tacy źli jak uważamy? Sprawdźmy to.


Częstą poradą otrzymywaną na emigracji od innych Polaków jest to, żebyś trzymał się od innych Polaków możliwie jak najdalej. To dosyć przewrotna rada, skoro udzielona przez Polaka. Przypuszczam, że większość z nas słyszała negatywne historie z emigracji, w które byli uwikłani nasi współobywatele. Jednym z najpopularniejszych zarzutów wobec naszych krajanów jest szeroko pojęty dumping cenowy. Niezależnie od tego, czy sytuacja ma miejsce w Wielkiej Brytanii, Niemczech lub krajach skandynawskich, Polacy byli przez długi czas uważani za dobrą, ale tanią siłę roboczą. Ale co zrobić w momencie, kiedy tej siły było realnie za dużo? Zawsze można obniżyć jej cenę, a godziny pracy wydłużyć. Presja ekonomiczna, która jest odczuwalna przez nas wszystkich, może być powodem, ale nie wytłumaczeniem takich zachowań. Wiele takich sytuacji miało miejsce i stawki już nigdy nie wróciły na takie, jakie były.


#emigracja #polska #felieton

Substack

Komentarze (2)

cebulaZrosolu

@cezary.klimowicz  


Częstą poradą otrzymywaną na emigracji od innych Polaków jest to, żebyś trzymał się od innych Polaków możliwie jak najdalej


A najczęściej gadają to Ci co mieszkają 20 lat w danym kraju, nie potrafią jego języka bo w pracy pracują z samymi Polakami, zakupy robią w polskim sklepie itp.


Znam takich gogusiów

NiebieskiSzpadelNihilizmu

@cebulaZrosolu  yaa, magiczna polonia siedząca razem na kupie jak w jakimś gettcie, nigdzie sami nie wyjadą dalej jak poza obręb "swojej" dzielni, języka w gębie nie więc gadają tylko do swoich, kupują też u swoich, bo nawet jakby poszli do jakiegoś 7-Eleven to nie będą wiedzieli jak poprosić o jebaną bułkę, wyjechali za granicę, ale ani się nie integrują, ani nie uczą tamtejszego języka, cały czas wszystko postrzegają przez pryzmat "a w Polsce to...", włącznie z cenami i zarobkami. Kończy się tak, że faktycznie siedzą tam po 20-30 lat, jak na początku stali w miejscu, tak dalej w tym miejscu stoją, integrować się nie mają zamiaru, ciągle podkreślają Polska, Polska, Polska, ale jednocześnie jak tylko coś, to oni w wielkim świecie żyją i wielkimi panami są, nie to co ty- zaścianek. No i oczywiście klasyk (i to już z mojego bliskiego otoczenia że tak powiem)- wyjechał, żeby nie powiedzieć spierdolił, taki jeden z drugim w czasie komuny do no akurat w ich przypadku Stanów, siedzą tam od tego czasu non stop, nawet na święta do rodziny nie przyjadą, jak już się z typem zgadasz, to udaje, że języka w gębie zapomniał jak jakaś dżoana krupa tym swoim udawanym amerykańskim akcentem, zarzekają się, że oni to nie mają pojęcia co tu się u nas dzieje, bo oni to tam, i daleko i w ogóle nie mają czasu, ale kurwa, jak tylko zbliżają się wybory, to oni są pierwsi do komentowania, dyskutowania ze wszystkimi, głosowania i decydowania o kraju na drugim końcu świata, z którego spierdolili dawno, dawno temu. I dziwnym trafem ich wybory zawsze orbitują wokół tych bardziej spierdolonych opcji. Zapytaj się o powody, przesłanki, albo zwyczajnie po chuj głosuje skoro nic go z tym krajem nie łączy i nawet rodziny nie odwiedzi raz na rok- ooo, nadymanie się bo UN to bielgi badryjoda jezd jak śmiesz.

Zaloguj się aby komentować