Ty akurat dyskutujesz, jeśli odsiać knajackie bluzgi, głównie o wszechobecnych prawakach, kucach i oraniu. Może minąłeś się z powołaniem, wszak kuc to taki koń, a oranie to czynność związana z uprawą roli - myślałeś o zostaniu rolnikiem? To bardzo ważna funkcja społeczna, bez rolników nie wiem co byśmy wszyscy jedli, siebie nawzajem chyba.
"Niższe nierówności oznaczają sprawiedliwsze spoleczeństwo."
Słowo przeciw słowu, autor artykułu mówi "niekoniecznie", ty mówisz "tak, zdecydowanie". Kto ma rację?
Do tego raportu zajrzałem, o Polsce jest na stronach 213 i 214:
https://wir2022.wid.world/www-site/uploads/2022/02/WIR_2022_FullReport.pdf
"Income inequality in Poland is relatively high for a European country: the share earned by the top 10% is similar to that in Germany but significantly higher than other neighboring countries."
Wykres obok pokazuje, że ten stan zabetonował się około 20 lat temu, a od tamtej pory zmiany zachodzą powoli i nieznacznie. Może najwyższy czas zacząć tu działać, ale kto miałby to zrobić, lewica? Ta sama lewica, która na robotnika ma wywalone, przedsiębiorcom chce fundować kary, a wszystkim wysokie ceny energii (bo transformacja energetyczna w kierunku wiatraczków - jak zapowiadają w swoim programie - do tego właśnie doprowadzi)? Powiedz no, dla kogo właściwie jest ta lewica?
I który kraj ma te kwestie uregulowane na tyle, by warto się na nim wzorować? Z wykresów w tym raporcie obstawiałbym Francję albo Szwecję, ale przecież obwołałeś mnie prawakiem, kucem i foliarzem, więc pewnie tu też się haniebnie mylę. No i nie wiem czy przeciętny Francuz albo Szwed, obawiający się wyjść wieczorem na ulicę swojego miasta, jest bardzo szczęśliwy, bo jego kraj ma ładne wykresy. Uuu rasizm.
"Natomiast opresyjność późnego PRLu służyła wszystkiemu tylko nie socjalizmowi. Nikt (no prawie nikt, poza jakimś Korwinem) nie domagał się prywatyzacji. Nikt tego nie chciał. Nie przed tym broniła się władza."
Socjalizmowi opresyjność służyła za to przez poprzednie lata i widać, jak świetnie kraj na tym wyszedł. Wszystkim równo, wszystkim gówno, taka była rzeczywistość przy tej niskiej nierówności. Pod koniec PRLu wprowadzono tzw. ustawy Wilczka, żeby lud z głodu i desperacji nie ustawił szubienic albo gilotyn dla tych, których uznałby winnych takiego stanu rzeczy. Nie mieli wyjścia, musieli sięgnąć po przebrzydły kapitalizm i wolny rynek, a to ci figiel.