Ostatnio spotkałem się z taką tezą, nie tutaj ale mimo wszystko tedy przyjrzyjmy się sprawie bliżej.
Czystki w Stratholm doprowadziły do rozłamu w siłach Lordaeronu po tym gdy Arthas usilnie nalegał na to by Uther Lightbringer pomógł mu w efektywnej dezombifikacji miasta Stratholm dwa dni po tym gdy ledwo uszedł z życiem broniąc Hearthglen gdzie Arthas naocznie widział przebieg Plagi i jak błyskawicznie przemienia miejscową ludność w nieumarłych, gdzie nawet względnie niewielkie siły nieumarłych przy odpowiednim zorganizowaniu były znacznym zagrożeniem dla jego wojsk i gdzie jedynie odwody w postaci sił Uthera zapobiegły upadku miasta i całkowitego pokonaniu sił którym dowodził Arthas.
Pod Stratholm Uther nie będący naocznym świadkiem działań Plagi nie był przekonany przez młodego księcia dobrego by połączyć swoje siły i skutecznie rozprawić się z nieuniknionym zagrożeniem ze strony sił nieumarłych w które niewiele później przemieniali się mieszkancy Stratholm. Czy można przyjąć, że ważniejsze od opanowania sytuacji w tym handlowym mieście była konsolidacja sił paladynów za wszelką cenę?
Argumentem za jest oczywiście jedność armii w przypadku spotkania tak dużego zagrożenia gdzie większe siły, wraz z bardziej doświadczonym dowódctwem powinny skuteczniej przeciwstawiać się siłom wroga. Jednakże moim zdaniem taka teza byłaby strategicznym błędem z następujących powodów:
- Stratholm jako ważne centrum handlu musiało być jak najszybciej wziętę pod kontrolę wojsk Lordaeronu w celu jeżeli nie zatrzymania to przynajmniej ograniczenia się tempa w jakim rozprzestrzeniano zboża z Plagą w celu minimalizacji wzrostu sił nieumarłych które mogły przemieniać ludność cywilną w sprawne wojsko.
- Stratholm bylo znacznie większym miastem od Hearthglen, skoro nieumarli z samego Hearthglen i okolic byli wystarczającym zagrożeniem dla jednego batalionu sił Lordaeronu który posiadał przewagę obrońcy tedy samo Strartholm i okolice były faktycznym zagrożeniem już dla całej armii królestwa. Pod warunkiem konsolidacji sił - czego w trakcie operacji dezombifikacyjnej Arthasa próbował bezskutecznie dokonać dowódca sił nieumarłych, Mal'Ganis.
Biorąc pod uwagę oba te czynniki, kompletne nieprzygotowanie sił Lordaeronu w innych lokacjach na skalę zagrożenia atak na Strartholm zanim siły wroga skonsolidowały się wokół swoich przywódców trzeba było traktować oraz z związku w jaki sposób siły wroga powiększały swój stan wojsk szybki atak na miasto za wszelką cenę był słuszną decyzją i Arthas zmniejszył szansę zwycięstwa z perspektywy długoterminowej sił wroga nawet biorąc pod uwagę rozłam sił krolestwa i takie ich osłabienie.
Inną sprawą był pościg za Mal'Ganisem, trzeba to uznać za błąd zarówno Arthasa błędnie identyfikującego główny strategiczny cel kampanii, błędnie zakładając kluczową rolę Mal'Ganisa który w rzeczywistości był łatwo zastępowalny i jego rola w siłach wroga nie była tak znaczna jak podejrzewał. Jednak również oddzielnie się Uthera od Arthasa i brak jego doradztwa bądź wręcz interwencji zbrojnej wobec Arthasa po czystkach w Stratholm wydatnie przyczynił się do osiągnięcia celów strategicznych nieprzyjacielskich sił. Brak akcji w Stratholm najprawdopodobniej sprawiłby że upadek Lordaeronu nastąpiłby jeszcze szybciej niż w rzeczywistości, przy jeszcze większych stratach cywilnych i militarnych.
Jakkolwiek zwycięstwo w Stratholm zostało zaprzepaszczone przez późniejsze działania Arthasa tak sama interwencja w mieście wydaje się być całkowicie słuszną nawet mając na względzie inne komplikacje które z powodu tej akcji wyniknęły.
Ktoś się nie zgadza tutaj z takim tokiem rozumowania?
#warcraft #gry #strategia

@szczekoscisk tylko przy założeniu, że Medvih rzeczywiście miał całkowicie pewny ogląd sytuacji czego nie dało się ustalić.
Na pewno osłabienie Lordaeronu bylo nieuniknione ale czy całkowity upadek? Być może udałoby się zająć kluczowe pozycje i obronić królestwo gdyby wyprawa na Northrend się nie odbyła i nie doszłoby do rekrutacji Arthasa przez siły nieumarłych, gdyby machinacje Ner'zhula zawidoły w swojej wczesnej fazie.
Nawet mocniej osłabiony Lordaeron częściowo jeszcze funkcjonował po pokonaniu Archimonda, zaś bez Arthasa walczącego dla nieumarłych najprawdopodobniej siły Przymierza byłby silniejsze, tereny zarządzane przez elfy mógłby nie upaść.