Cześć 3 - Granada, nie będę rozpisywać się o historii (jest na wikipedii, nie ma sensu kopiować). Miasto położone na wysokości okolo 740m n.p.m., w niecałe 2 godziny można przenieść się w zupełnie inne miejsce - z plaży w góry. Pogoda dopisuje, pełne słońce, około 24'c (choć mam szczęście bo to anomalia - 12 grudnia w Maladze było 29'c). Najważniejsza w Granadzie jest Alhambra - pałac i ogrody otoczone murami. Całość to wycieczka na kilka godzin, bilety najlepiej kupić przez net (do pałacu wpuszczają określoną ilość osób, żeby uniknąć tłoku). Druga istotna część to Albaicin - stara arabska dzielnica - labirynt białych domków, położonych na zboczu wzgórza, naprzeciw Alhambry. Trochę dalej znajduje się Sacromonte - wzgórze, na którym mieszkali artyści i cyganie. W sumie mieszkają nadal, w "domach", które częściowo są jaskiniami.
Dół miasta, to już bardziej klasyczna hiszpańska zabudowa, choć przy katedrze znajduje się mały bazar, na kształt mediny (ale naprawdę maly, nie to co np w marokańskich miastach).
Podsumowując - kilka dni na miejscu, pozwala całkiem wyłączyć się z codzienności. Plaża, palmy, a później ośnieżone góry ponad miastem - kilka dni i zupełna zmiana klimatu, zwłaszcza na jesień czy w zimie.
Jeśli ktoś by się zastanawiał, to naprawdę warto!




