CZEGO BRAKUJE W LOGICE ELONA MUSKA?

CZEGO BRAKUJE W LOGICE ELONA MUSKA?

hejto.pl
źródło (ja tylko przekopiowałem)
https://www.facebook.com/Frontiersmannews/posts/pfbid02iq2AzKNgx1ot4R692uebMRYthLXyWceFijbjDSgtw4SENx6e9dPCrkAZJtWZRW4gl
Chyba większość już z Was widziała albo coś słyszała o aktywności "geniusza, miliardera, playboya, filantropa" Elona Muska jako mediatora szukającego rozwiązania pokojowego dla wojny rosyjsko-ukraińskiej. W ostatnie kilka dni Elon opublikował cały szereg wpisów na swoim twitterze, najpierw proponując kompromisowe, z jego punktu widzenia, rozwiązanie, a później kiedy dostał krytyczne reakcje, zaczął się usprawiedliwiać i szukać argumentów, które by obronili jego tezę, że "wschodni Ukraińcy i tak chcą do Rosji". W Polsce na ogół reakcja na tą jego aktywność była dość ostra, choć znalazło się i pewne grono popierające jego tezy. Ale Ja bym chciał bez negatywnych emocji osobiście w stronę Elona, doceniając wkład jego Starlinka w wojnę po ukraińskiej stronie, przeliczyć konkretnie na czym polega problem z tezami, które podaje i gdzie są dziury w jego logice. Po punktach.
1/ Stereotypowy odbiór Rosji i krajów byłego ZSRR. To jest tak naprawdę typowy problem dla wszystkich społeczeństw zachodnich. Odpowiedzialny za to jest chyba system edukacji. Krótki kurs historii upraszczając maksymalnie skomplikowane pojęcia dla zachodniego odbiorcy przedstawia ten wielki obszar na wschodzie od Europy po prostu jako Rosję. I to ta Rosja ma głębokie korzenia historyczne, a pozostałe narody wokół niej są po prostu satelitami bez korzeni i bez tak naprawdę swojej własnej liczącej się tożsamości. Zdziwienie panujące na zachodzie z powodu faktu, że Ukraińcy podjęli walkę za swój kraj ... ono też z tego uproszczonego obrazu się bierze. I mimo, że wojna już pokazała - Ukraińcy nie zamierzają się poddać, to nadal mają za każdym razem walczyć o prawo być traktowanym na zachodzie jako oddzielny naród, który ma własne plany na przyszłość i własną historię. Ten temat świetnie porusza w swoich lekcjach profesor Timothy Snyder. Jeżeli ktoś by był zainteresowany, polecam znaleźć na youtube jego lekcje z historii Ukrainy na Uniwersytecie Yale. Są w języku angielskim i są tak zbudowane żeby przemawiać właśnie do odbiorcy z zachodu.
Taki odbiór rzeczywistości zakorzeniony niemal na poziomie podświadomym powoduje, że za każdym razem, gdy Putin grozi i szantażuje zachód, część społeczeństw tam zaczyna myśleć "no ok, świetnie było pomóc w walce o swobodę przeciwko tyranii, ale no przecież to itak nie jest prawdziwy kraj. Jest w nim wielu Rosjan na wschodzie, jest on podzielony. No przecież nie będziemy umierać za Gdańsk!" Poprawka ... to było poprzedniego razu. Tym razem mówią: " Nie będziemy przecież umierać w wojnie światowej za ukraiński Donieck". Inaczej mówiąc pobawiliśmy się, a teraz trzeba wracać do rzeczywistości i niech decyzję podejmują wielcy tego świata. W imię wspólnego dobra oczywiście.
2/ I stąd bierze się kolejny problem. Agresor szantażuje eskalacją i Musk proponuje ulec szantażowi i go w ten sposób uspokoić. Problem z takim podejściem jest oczywisty. Tą metodę już kiedyś sprawdzono w r. 1938 i wiemy już do czego prowadzi. Na wschodniej Ukrainie mieszkają głównie Ukraińcy, a wcale nie Rosjanie. A nawet etniczni Rosjanie często deklarują przynależność do ukraińskiego nacji politycznej. W Sudetach w r. 1938 absolutna większość miejscowych byli zwyczajni Niemcy, rzeczywiście w niczym się nie różniący od tych mieszkających w samych Niemczech. Oni absolutnie szczerze dążyli do połączenia się z ojczyzną. I podejrzewam że sam Musk zupełnie nie zdaje sobie sprawę, że w tej chwili w zasadzie prawie dosłownie mówi "Oddajmy ten Kraj Sudetów, ... dla pokoju na świecie". Bo to jest dokładnie ten sam mechanizm. Jego "Jestem wielkim fanem Ukrainy, ale nie Trzeciej wojny Światowej" to jest to samo.
Broń nuklearna jest dobra tylko do momentu aż ją użyjesz. To jest broń sens której jest odstraszanie ... lub zastraszenie (jak w przypadku Rosji), ale jak już ją użyjesz, to nic nie wygrywasz. Zdanie o tym, że Putin jest szaleńcem, jest częścią rosyjskiej narracji tworzonej dla zastraszania. Putin może źle oceniać sytuację tak jak to było w przypadku rozpoczęcia inwazji, ale to była z jego punktu widzenia decyzja logiczna. Ona miała konkretne oparcie na błędnej ale analizie stanu ukraińskiego społeczeństwa (które wybrało w wyborach faceta dążącego do porozumienia z Rosją przecież) i słabości światu zachodu (upadek Afganistanu, budowa NS2). Więc taktyka podniesienia stawek jest tak samo grą przemyślaną. Jeżelibyśmy zdecydowali oddać część Ukrainy w zamian za brak wojny jądrowej, nie rozumiem co wtedy przeszkodziło by Rosjanom żądać kolejne ukraińskie, a być może i nie tylko ukraińskie w przyszłości regiony tak samo grożąc bronią jądrową. Co zatrzyma inne kraje od użycia takiego samego szantażu na przykład w przypadku Tajwanu?
To nie jest tak, że nie ma możliwości przeciwdziałania nuklearnemu szantażowi. Putin nie podejmuje takiej decyzji i nie wprowadza ją w życie osobiście. W tym procesie uczestniczy cały szereg osób. Można wpływać na tych ludzi. Można tak samo w tej sprawie znaleźć wspólny język z umownymi bardzo ale "sojusznikami" Rosji, którzy mogą stwarzać na ten kraj nacisk ze swojej strony. Bo użycie broni jądrowej co by kto nie mówił nie dla kogo nie jest korzystne. Jak Chiny tak i Indie będą mocno przeciwne temu. Deklarowanie konkretnych skutków uderzenia jądrowego na Ukrainę z demonstrowaniem odpowiednich zdolności, również są bezpiecznikiem, który zapobiega użyciu tej broni.
Inaczej mówiąc pokazanie Moskwie, że nie jest w stanie nic osiągnąć poprzez użycie broni zabezpiecza nas przed tym. A uleganie szantażowi przybliża wojnę światową. To jest lekcja z Monachium 1938. Musk najwyraźniej olał zajęcia z historii na których ten temat był poruszany.
3/ Dalej. Sam pomysł o tym, że USA mogą spokojnie zarządzać konfliktem na Ukrainie i, że można spokojnie coś ustalić i zmusić Ukraińców do wdrożenia tego, są gruba przesadą. Tak, Ukraina oczywiście jest mocno uzależniona od wsparcia z zachodu ... pod względem wojennym i finansowym. Potencjał ukraińskiej armii opiera się na dostawach z zachodu. Głównym dostawcą tutaj są USA i ten kraj może wpływać na możliwości SZU regulując ten strumień z zaopatrzeniem. Może regulować poziom eskalacji. Co zresztą robią prosto teraz odciągając decyzję o dostarczeniu ciężkiego uzbrojenia zachodniego i rakiet zasięgu do 300 km dla Ukrainy. Ale tutaj jest problem związany z tym, o czym pisałem w punkcie 1. Ignoruje się czynnik ludzki. To na ile społeczeństwo jest zdecydowane walczyć o swój kraj. Praktyka pokazuje, że można poświęcić 10 lat, wydać fortunę, zbudować armię w innym kraju od podstaw, uzbroić ją ... ale bez woli walki rozsypie się ona w tydzień. A można dostarczyć tylko lekkie uzbrojenie i wola walki pozwala pewnemu innemu narodowi zatrzymać jedną z największych armii świata. Wszystkie badania opinii publicznej na Ukrainie od 24 lutego wskazują, że ukraińskie społeczeństwo ma wyjątkowo wysoką motywację. Co to oznacza w praktyce? Że prawdopodobnie nawet potencjalne próby ukarania tego narodu i zmuszenia do ustępstw nie zadziałają tak jak niektórym to się wyobraża. Tak, Ukraińcy zapewne będą ponosić olbrzymie straty, oddawać terytorium i w końcu przegrają, ale wojny to absolutnie nie zatrzyma. No a obrazy umierających masowo żołnierzy i cywilów umownie zdradzonych i pozostawionych bez wsparcia to jest zły obraz dla każdego polityka w każdym demokratycznym kraju zachodnim, który chciałby wygrać następne wybory. Tak że to wcale nie jest takie zero jedynkowe i proste jak niektórym się wydaje. Nie można ignorować postawę jakiegoś narodu i malować dla niego nowe granice w imię pokoju mimo jego woli. Kraje zachodnie wspierające Ukrainę również działają tylko w pewnym korytarzu możliwości. Wcale nie jest tak, że mogą sobie spokojnie porzucić wsparcie w każdej chwili. To są naczynia połączone i postawa Ukraińców tak samo wpływa na politykę USA jak i wsparcie USA na możliwości Ukraińców.
4/ No i teraz przejdziemy do samej Ukrainy. Najbardziej absurdalnym dla mnie we wpisach Muska jest upór z którym próbuje udowadniać, że wschodnia Ukraina jest gotowa dołączyć do Rosji połączone z arogancją i brakiem jakiejkolwiek wiedzy o sytuacji na miejscu. Arogancja ta właśnie polega na tym, że Muskowi prawdopodobnie się wydaje, że jeżeli zbudował kilka czołowych korporacji, to i w polityce międzynarodowej i w ukraińskiej wewnętrznej polityce ... wszędzie da sobie radę. Ale do zrozumienia Ukrainy niestety potrzeba wiedzy, a nie wikipedii, danych z wyborów parlamentarnych 2012 i stereotypów o wschodniej Europie.
Więc konkretnie. Dlaczego wynik wyborów 2012 i nawet 2019 nie jest wskaźnikiem do wyznaczenia nastrojów w poszczególnych ukraińskich regionach. Mentalność absolutnej większości wschodnich Ukraińców głosujących w 2012 roku za partie przyjazne Rosji TO JEST MENTALNOŚĆ RADZIECKA, A WCALE NIE PROROSYJSKA. To jest bardzo ważne zrozumieć. Ci ludzie nie uważali nigdy siebie za Rosjan, ale żyli pamięcią o dawnych czasach "braterskich narodów" z Ukrainą jako związkowym ale oddzielnym mimo to krajem. Więc ci ludzie głosowali na partie prorosyjskie nie dlatego, że chcieli okazać się w Rosji, tylko myśleli sobie, że uda się spokojnie mieszkać w swoim kraju ale w przyjaznych sąsiedzkich stosunkach z Rosją. W jakimś nowym sojuszu. Ale Rosja się już zmieniła. Często słyszymy niby Rosja buduje ZSRR 2.0. To nieprawda. Buduje Imperium Rosyjskie 2.0. Koncepcja przyjaznej Ukrainy już Rosjan nie interesuje. Uważają to za błąd przeszłości, o czym Putin ciągle osobiście powtarza. Rosjanie teraz wcale nie stwarzają na okupowanych terenach jakieś marionetkowe państwo umownej Małorosji z prezydentem Medwedczukiem. Nie tworzą z nim państwo związkowe. Nie. Włączają te tereny do Federacji i ogłaszają mieszkańców Rosjanami. Żadnego kombinowania. Co to oznacza dla Ukraińców wschodu? Nawet pomijając okrucieństwo armii rosyjskiej w stosunku do tych ludzi, pomijając ciężkie bombardowanie miast wschodu, w chwili kiedy Putin stawia tych ludzi dosłownie przed wyborem BYĆ ALBO UKRAIŃCEM ALBO ROSJANINEM bez żadnych innych opcji, to ci ludzi wybierają Ukrainę. Bo zawsze byli Ukraińcami. Z punktu widzenia tych ludzi, Rosja ich zdradziła, bo oni chcieli z nią żyć w pokoju i przyjaźni, a ona ich zaatakowała. Cały proces przemiany mentalności tych ludzi właśnie polega na stopniowym pozbawieniu siebie iluzji o możliwości pokojowego współistnienia dwóch narodów zamieszkujących przy tym dwa oddzielne kraje. Rosja tego nie chce. Dla niej te tereny po prostu są rosyjskie i kropka. Punktem końcowym tej drogi wewnętrznej przemiany mentalnej jest 24 lutego 2022.
Tak samo wyjątkowo podłe jest mówienie o regionach okupowanych od roku 2014, że tam jeżeli zapytamy mieszkańców o zdanie, no to na pewno wszyscy są za Rosją. Bardzo przepraszam, a dlaczego nikt nie wspomina o tych milionach mieszkańców tych regionów, którzy byli zmuszeni uciec stamtąd. W 2014 roku w Doniecku odbywały się wielotysięczne marsze proukraińskie, które zostały brutalnie rozpędzane. 8 lat aktywistów pro ukraińskich tam chwytano, katowano, zabijano, zmuszono do wyjazdu. Ci ludzie nadal mają swoje domy tam pozostawione.Tak jak jest w przypadku mojej rodziny. Ich zdanie nie jest ważne? Tak więc to działa? Zajmujemy teren, wypędzamy stamtąd każdego niezgodnego z nami, pozostałych zastraszany i włączamy im propagandę na maksa i mówimy - teraz to jest nasze. Zróbmy tu referendum.
5/ No i ostatni punkt, który przekreśli w zasadzie wszystko o czym pisałem wyżej. Te wszystkie propozycje Elona Muska są bez sensu i nie mają najmniejszej wartości merytorycznej z prostego powodu. ROSJA NIGDY PRZENIGDY DOBROWOLNIE NIE ODDAJE ZAJĘTEGO SIŁĄ TERYTORIUM. W przypadku kiedy terytorium to już formalnie zostaje włączone do Rosji, nie jest pod żadnym względem możliwa sytuacja, kiedy Putin cofnie tą decyzję. Taka opcja po prostu nie istnieje. Z politycznych przyczyn. Bo to by oznaczało z automatu koniec reżimu. Rosyjskie prawo nie przewiduje możliwości odłączenia od niej ziem już należących do Federacji, a same publiczne sugestie o tym, że jest to możliwe są karane zgodnie z tym prawem. Rosja nie pójdzie na żaden kompromis w tych pytaniach póki Putin jest jej przywódcą. Nie przeprowadzi nigdy tam żadnych prawdziwych referendum nawet jeżeli będzie na 100 % pewna że je wygra. Taka możliwość zwyczajnie nie istnieje i trzeba naprawdę nic nie rozumieć i nic nie wiedzieć o rosyjskim systemie, żeby proponować takie rzeczy.
Chyba, że Musk to wszystko rozumie i z góry zakłada, że tylko chodzi o pozory, a faktycznie proponuje oddać Rosji tyle ile będzie chciała.

Komentarze (0)

Zaloguj się aby komentować