Co to był za film, co na nim wciąż się ruchali? Wróć, co to był za film, co na nim wciąż się kopali? Mowa o The Raid z 2011 roku, pierwszej części trylogii, która niestety nie została zrealizowana. Powstał tylko sequel, ale o nim kiedy indziej, teraz pora na parę słów o pierwszej części.
Historia jest prosta jak konstrukcja cepa, oddział policji wpada do wieżowca, który jest twierdzą druglorda, zadanie jest proste - sprzątnąć drania. Jednak jak to zwykle bywa, nie wszystko idzie zgodnie z planem. Tyle o fabule.
Jeśli chodzi o filmy kopane, wychodzę z założenia, że wszystko prócz walk jest raczej dodatkiem do mordobicia, a to zrealizowane jest rewelacyjnie. Ujęcia są długie, walki bolesne i to dosłownie, patrzenie na to co dzieje się na ekranie sprawia, że ciało zaczyna boleć. Bracia (teraz siostry) Wachowskie daliby pulsujące ściany a Avengersi by się przebijali między piętrami. Tutaj postawiono w pewnym stopniu na surowość walk. Wpadasz z impetem na drzwi? Lecisz z drzwiami, rzucają cię na ścianę? Skręcasz się z bólu, rozbijają ci głowę o lampę? Masz pecha sorry. Jedyne co może drażnić niektórych, to tryb Mortal Kombat w finałowej walce, mnie to jednak nie przeszkadza. Miodność płynąca z mordobicia jest tak duża, że przymykam na to oko, podobnie jak nie zawsze logiczne moim zdaniem zachowania niektórych postaci.
Macie imo najlepszy trailer jako zajawkę, a ja idę się pomodlić od Latającego Potwora Spaghetti, z nadzieją, że Gareth Evans kiedyś zmądrzeje i nagra trzecią część.
