#ciekawostki #zwierzeta
Na tym zdjęciu wcale nie widzimy sceny z polowania. To zupełnie inna historia.
Jeśli spojrzeć uważnie, widać, że kaczka jest żywa, nietknięta, a retriever trzyma ją z taką delikatnością, jakby miał w pysku coś najcenniejszego.
Bo dla niego — właśnie tym była.
Wszystko zaczęło się w 1947 roku, gdy fotograf przyniósł do domu maleńkie kaczątko.
Szybko stało się częścią rodziny. A pies — jak prawdziwy starszy brat — poczuł się odpowiedzialny za jego bezpieczeństwo.
Dorastali razem, zawsze obok siebie.
Z czasem kaczątko podrosło, więc właściciel zaczął zabierać je nad staw, żeby mogło popływać z innymi kaczkami.
Ale pies nie był do tego przekonany.
Dla niego ta jedna, konkretna kaczka nie była „jedną z wielu” — była wyjątkowa.
Wystarczyło, że zanurzyła się w wodzie, a on natychmiast wskakiwał za nią i ostrożnie przynosił z powrotem na brzeg.
Nie z zazdrości. Z troski. Z wierności.
Bo prawdziwa przyjaźń nie pyta, kto ma pióra, a kto ogon.
