Chodzę na miasto tylko gdy chmury widzę i zaraz ma padać
Słońce wywiera na mnie zbyt dużą presję, nie potrafię wtedy działać
To dziwne, bo przecież jestem jak roślina, bez fotosyntezy hibernuję
Weź mi nie tłumacz, że to niemożliwe, wiem, bo z chemii miałem tróję
Mam mocne wrażenie, że przebiłem płuco, więc wypatruję latarni
Przebiegłem bez przerwy cztery kilometry, a teraz siedzę na palarni
Zdrowy tryb życia to moje motto, papierosa odpalam drewnem
I prędzej niż dotknę używek to na pięćdziesiąt procent sczeznę
Niebo niebieskie, a chmury białe, trawa za to zielona
Woda przezroczysta, to moje marzenia, że tylko marzenia szkoda
Ale coś za coś, w zamian za szarość mogę w końcu wyjść na miasto
Na swoje nieszczęście nie mam dokąd pójść, dlatego wolałbym światło
Ciemno i zimno, wieje i pada, mam pełny pakiet doświadczeń
Mamy sierpień i dwanaście stopni, bóg pogody dzisiaj popił strasznie
Ja ledwo po pracy, jeden dzień wolnego, więc dlaczego wychodzę nie wiem
I obym wrócił dzisiaj do domu, chyba że weźmiesz mnie do siebie
Lepiej brzmi pod melodię, którą mam w głowie. Wie ktoś, jak coś tanio nagrać?
Trochę #poezja a trochę #piosenka ale na pewno #tworczoscwlasna którą będę od dziś sobie tagował #poetolitosci
#zafirewallem
Poeto, litości - pamiętaj o społeczności.