Budowę gmachu PZPR traktowano prestiżowo. Niczego nie mogło zabraknąć

Budowę traktowano prestiżowo. Pracownicy nazywali ją świątynią, a przy jej realizacji niczego nie mogło zabraknąć - o historii gmachu PZPR w Warszawie w miesięczniku "Mówią Wieki" napisał Andrzej Skalimowski, historyk z Narodowego Instytutu Architektury i Urbanistyki.


Pod koniec lat czterdziestych XX wieku w powojennej Warszawie – zwłaszcza na lewym brzegu Wisły – w dalszym ciągu nie było wystarczającej przestrzeni dla reaktywowanych oraz nowo powstałych instytucji. Radzono sobie, adaptując do nowych funkcji nadające się do remontu przedwojenne budynki, zarówno obiekty biurowe, jak i mieszkalne.


Brakowało jednak gmachu, którego ranga odpowiadałaby roli przewidzianej dla partii komunistycznej w nowym porządku politycznym. Ze względów ideologicznych w grę nie wchodziło wykorzystanie budowli kojarzącej się z dawnym ustrojem – szybko porzucono koncepcję ulokowania siedziby partii w odbudowanym Zamku Królewskim. [...]


#historia #historiapolski #xxwiek #prl #pzpr #warszawa #dziejepl

dzieje.pl

Komentarze (0)

Zaloguj się aby komentować